Brakuje co prawda jeszcze guzików, ale nie miałam czasu na wyprawę do pasmanterii. A tak swoją drogą, to powinien być jakiś przepis mówiący, że na każdym osiedlu powinna być co najmniej jedna pasmanteria. A tak po głupiego guzika trzeba tłuc się tramwajem. Trudno, guziki kupię w poniedziałek. Przez weekend szelki będą spięte agrafkami. Po bokach przyszyłam rzepy, ale na szelkach mogłyby się odpinać.
A gotowe spodnie wyglądają tak:
Ważne, że na Michała są dobre i mam nadzieję, że przyszłej zimy też znajdą zastosowanie.
A na wyjazd biorę druty. Planuję zacząć szalik. Ciekawe, czy mi się uda coś zrobić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz