środa, 27 sierpnia 2014

264. Koniec wakacji

Lato się kończy, pora pomyśleć o nowym roku szkolnym. Nie wiem czy wszystkie dzieci tak mają, ale moje mają zwyczaj sporo rosnąć w czasie wakacji. Z tego powodu okazały się potrzebne nowe spodnie galowe do szkoły, bo ubiegłoroczne dziwnym trafem okazały się za krótkie. Na szczęście w chomiczych zapasach znalazł się potrzebny materiał (który Pan Mąż kupił sobie ze 3 albo i 4 lata temu na garnitur i do tej pory nie doszedł z nim do krawca - myślicie, że zauważy brak kawałka? A może całkiem o tym materiale zapomniał? Fajnie by było, bo mam wielką ochotę uszyć sobie z niego kostium do pracy).
Spodnie klasyczne garniturowe. Kolor ciemnogranatowy (tak samo koszmarny w fotografowaniu jak czarny).

Nie cierpię prasowania męskich spodni, szczególnie jeśli mają kanty. A może pora na zakup nowego żelazka? Niby dobrej marki, ale swoje lata już ma (dostaliśmy je w prezencie ślubnym). Możecie polecić jakiś ciekawy model? Jakoś wypadłam z obiegu jeśli chodzi o rynek żelazek. A może kupić stację parową?

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

263. O tym się nie mówi - to się nosi - cz.3

Była już koszulka, na nią zostały założone pantalony i gorset. Pora więc na kolejne części bielizny.
Kolejnym elementem do założenia jest turniura. Turniury były różne. Ja wybrałam wersję poduszkową. Wiedziałam, że będę w niej jechać samochodem, pomyślałam więc, że będzie wygodniejsza niż konstrukcja z fiszbinami (do tej pory pamiętam jazdę samochodem w krynolinie - nie było to łatwe i przyjemne).
Turniura składa się z 2 płaskich poduszek naszytych jedna na drugą. Na górnej poduszce naszyłam falbanki dla zwiększenia efektu kuperka oraz dla ozdoby.

Wiązanie jest zrobione ze wstążki - w rzeczywistości nie błyszczy tak jak na zdjęciu.

Na poduszki zakładana jest halka. Z boku posiada rozcięcie a w pasie ma wciągnięty sznureczek. Halkę uszyłam prostą, żeby była bardziej uniwersalna. Mam zamiar wykorzystać ją jeszcze do innych strojów. Widać już, że z tyłu zaczyna być widoczny kuperek.
 Jako, że halka ma być uniwersalna, to ma dopinany na guziki tył - ten jest do sukni do tańca, czyli bez trenu. W przyszłości mam zamiar uszyć turniurę spacerową z trenem, więc halka dostanie drugi tył - do trenu właśnie.

Na powyższy komplet bielizny (uzupełniony o pończochy, pantalony i gorset, których nie dałam rady założyć na manekina) założyłam sukienkę. Dolna część składała się z 3 warstw, górna na szczęście tylko z jednej. A gdy to na sobie nosiłam był ponad trzydziestostopniowy upał.
To już chyba wiadomo, dlaczego damy w owych czasach tak często mdlały?
I jeszcze jedna uwaga. Jeśli damie upadła chusteczka dżentelmen musiał ją podnieść - w tym całym ekwipunku schylenie się po coś co leży na ziemi graniczy z cudem ;)

Mam nadzieję, że kiedyś uszyję inny komplet bielizny - bardziej ozdobny. Falbanki zabrały mi tyle czasu, że na zdobienia już mi go brakło. Wszystko było szyte bez korzystania ze ściegu zygzakowego.

sobota, 23 sierpnia 2014

262. O tym się nie mówi - to się nosi - cz.2

Pantalony, czyli protoplasta dzisiejszych majtek. Nie miałam oryginalnego wykroju, więc radziłam sobie jak mogłam łopatologicznie.
Skroiłam tak jak współczesne spodnie, skracając je odpowiednio. Oczywiście nie mają zaszewek ani zapięcia z przodu. Trzymają się na tasiemce zawiązywanej w talii. Dołem wykończone zostały tą samą koronką, która jest przy koszulce. W koronkę wciągnięta została wstążeczka, która jest ozdobą i jednocześnie reguluje dolny obwód nogawki do obwodu nogi.

 Pantalony uszyłam z bardzo delikatnego batystu, musiałam więc zabezpieczyć brzegi. Maszyny do szycia do prawda w owych czasach już były, ale miały tylko jeden rodzaj ściegu - stębnówkę. Coś trzeba było zrobić z brzegami tkaniny, a ścieg zygzakowy oczywiście odpadał. Brzegi zostały więc schowane.

Do dzisiaj trwają spory rekonstruktorek, czy koszulka była noszona na pantalony, czy też w owe pantalony była wpuszczana ;) W sumie nie wiem jaka to różnica - i tak wszystko zakrywa halka (o halce będzie w kolejnym poście).


Jeśli macie ochotę poczytać o gorsecie, to zapraszam tu. Gorset nie jest mojego autorstwa, więc na tym blogu o nim pisać nie będę.


c.d.n.

wtorek, 19 sierpnia 2014

261. GK

Czas tak szybko biegnie. Lato dopiero się zaczęło a już się kończy. I chociaż mija pod znakiem szycia, to i przy krośnie udało mi się trochę posiedzieć. Co prawda o wiele mniej niż bym chciała, ale kolejna partia krzyżyków została wyhaftowania i jest coraz bliżej do końca. Ostatnio postępy nad haftem pokazywałam na początku czerwca i wstyd mi się zrobiło, że przez dwa miesiące przybyło tak mało. Ale dłoń już widać całkiem dobrze.


poniedziałek, 11 sierpnia 2014

260. Złote Popołudnie

W sobotę w pałacu Goetzów w Brzesku odbył się dziewiętnastowieczny piknik. Nie mogłam opuścić takiej imprezy :) Piknik był w klimatach historycznych i steampunkowych.
Pogoda dopisała a pałac w słońcu prezentował się pięknie.

Po przyjeździe i przebraniu się w kostium zostało niewiele czasu na robienie zdjęć, bo grafik atrakcji był bardzo napięty.




 Po pobieżnym obejrzeniu ogrodu trzeba było szybko biec do pałacu, gdyż Krynolina miała swoje 5 minut - poproszono nas o występ. Zdecydowałyśmy się na pokaz bielizny dziewiętnastowiecznej. Każda z nas prezentowała bieliznę z innej dekady.



Potem trzeba się było przebrać bo czekały na nas kolejne atrakcje.
Byłyśmy również głodne, bo pora zrobiła się dość późna (w zasadzie obiadowa) a my nie zdążyłyśmy nic zjeść. Rozłożyłyśmy więc koce, żeby się posilić.




 Nie było nam jednak dane popiknikować. Otoczyli nas fotografowie, pani z kamerą, oraz osoby, które chciały z nami porozmawiać. W trakcie pikniku poproszono nas również o wzięcie udziału w pokazie mody historycznej. Trzeba było więc wszystko szybko sprzątnąć i z powrotem udać się do pałacu, robiąc w między czasie na szybko kilka zdjęć.




 Po pokazie mody w pałacu zapalono światła i ogłoszono otwarcie balu.


Ponieważ pani z kamerą koniecznie chciała abyśmy udzieliły jej wywiadu, na bal wbiegłyśmy spóźnione (trzeba było się przecież jeszcze przebrać)

Emocje i ciasne gorsety powodowały omdlenia

 Ale wszystko skończyło się dobrze i w wyśmienitych humorach na zakończenie wieczoru zrobiłyśmy mini sesję zdjęciową.



 To był cudowny wieczór :)
Szkoda, że kolejne Złote Popołudnie dopiero za rok.