piątek, 27 września 2013

222. Retro pantofelki

Choróbsko trzyma mnie już 3 tygodnie. W akcie desperacji postanowiłam pojechać wreszcie do lekarza. I mój akt desperacji został nagrodzony.  Niedaleko przychodni znajduje się sklep z butami, a skoro byłam w okolicy to weszłam. I znalazłam buty. Idealne do tej torebki :)



A skoro już mam i buty i torebkę to może wreszcie zabiorę się za sukienkę? Są szanse, że do kolejnego zjazdu Krynoliny zdążę ;)

wtorek, 24 września 2013

221. Firanka, czyli post prawie całkiem koci ;)

Nie pokazuję ostatnio zbyt często swoich prac, co nie oznacza, że całkiem wszystko odpuściłam. Coś tam jednak robię, np. szyję firanki (w końcu kiedyś trzeba ten dom urządzić).
No i jakiś czas temu powstała firanka do pokoju, który miał być gościnnym, a okazał się kocim ;)


Ze wszystkich miejsc w domu nasza kicia to upodobała sobie najbardziej. Spędza tam prawie cały czas i zawsze tam układa się do spania. Dlatego firanki podpięłam. Jej jest wygodniej a ja się nie martwię, że mi firanki uszkodzi.





Nie mam sumienia jej przeganiać, skoro jest jej tam tak dobrze.

Materiał na zasłony leży i czeka na moje zmiłowanie, a ja jakoś nie mam nastroju, żeby się za nie zabrać.


sobota, 21 września 2013

220. Sssskarb

Trafiła mi się jak ślepej kurze ziarno. Zakup całkiem nieplanowany, ale nie mogłam się powstrzymać jak ją zobaczyłam - miłość od pierwszego wejrzenia :)


No to teraz trzeba do niej uszyć sukienkę.
Wiem, że zazwyczaj torebki dobiera się do sukienek, ale u mnie i tak większość rzeczy jest na odwrót, więc torebka też może ;)
Sukienka mniej więcej już się wyklarowała w mojej wyobraźni. Teraz tylko większy przypływ gotówki mi potrzebny i wyprawa do dobrze zaopatrzonej hurtowni pasmanteryjnej :)

czwartek, 19 września 2013

219. Jedzie pociąg z daleka....

A jak to nasze pociągi mają w zwyczaju, pociąg dotarł na miejsce z opóźnieniem. Swoją drogą za każdym razem kiedy słyszę teks "opóźniony pociąg ekspresowy" to śmiech mnie ogarnia (czasem niestety jest to śmiech przez łzy).
Ale wróćmy do  mojego opóźnionego pociągu. Nie wyrobiłam się wcześniej, ale dobrze, że w ogóle się wyrobiłam. Powstał ręczniczek do przedszkola.
Motywacją były niespieralne mazaki, którymi panie w przedszkolu podpisują dzieciom ręczniczki (pomimo wszywki z imieniem i nazwiskiem). Mam nadzieję, że litery tej wielkości zauważą i już mi nie będą po ręcznikach pisać.


Literki dla pań, pociąg dla Wojtka ;)

piątek, 13 września 2013

218. Jak dobrze być chomikiem

Brak mebli i trzymanie rzeczy w kartonach zaczyna mnie irytować. Jakoś z dnia na dzień robi się to coraz mniej zabawne, tym bardziej, że urlop się skończył i trzeba "wyjść do ludzi". A jak się wychodzi do ludzi to trzeba jakoś w miarę przyzwoicie wyglądać.
W akcie desperacji wyciągnęłam to, co mogłam znaleźć (nie mylić z "to, co miałam w domu" ;) ).
Przeglądając znalezione rzeczy przydatne okazały się:
- nieużywana ramka,
- kawałek tiulu pozostałego z szycia halki do sukienki,
- blok techniczny z kolorowymi kartkami,
- taśma dwustronnie klejąca (wystarczyłaby zwykła taśma klejąca, ale takowej znaleźć nie mogłam)

Na szybko powstał stojaczek na kolczyki.
Stan irytacji został częściowo zmniejszony, ponieważ wiszące kolczyki i broszki będą pod ręką.
Niestety nie zmniejszył się do zera, gdyż:
- ramka jest nieco za mała,
- nie rozwiązuje problemu przechowywania kolczyków tzw. wkrętek, a ich mam znacznie więcej. Na tiulu nie chcą się niestety trzymać.

Może ktoś zna sposób na wkrętki? Szukanie potrzebnych kolczyków w pudełku powoduje wychodzenie z domu bez kolczyków ;)

środa, 11 września 2013

217. Lanckorona

Wczoraj mieliśmy coś do załatwienia poza miastem. Na szczęście wszystko udało się zrobić w czasie krótszym niż zaplanowaliśmy i nie musieliśmy się spieszyć z powrotem. Do tego pogoda była tak cudna, że zdecydowaliśmy się zboczyć nieco z trasy i pojechać do Lanckorony.
Miasteczko mnie zauroczyło.





Spacerowaliśmy po Ryneczku, wypiliśmy kawę w przytulnej kawiarence a czas płynął zdecydowanie wolniej. A skoro płynął wolniej, to zdecydowaliśmy się na zwiedzenie ruin zamku.









Szkoda, że tak niewiele z niego zostało. Z rycin wynika, że był całkiem pokaźny.

Wystarczyło również czasu na zwiedzenie regionalnego muzeum. I nie byłabym sobą, gdybym czegoś w muzealnym sklepiku nie kupiła. Nie mogłam przejść obojętnie obok tej książki ;)




Kiedy tylko opuściliśmy Lanckoronę czas znowu zaczął biec jak szalony. Ledwie zdążyłam na zebranie i znowu do domu dotarłam po zmroku. Ale przynajmniej mam miłe wspomnienia i wiem, że tam jeszcze wrócę na dłużej. Udzielił mi się spokój tego miasteczka i chciałabym tam pojechać kiedyś na kilka dni.




poniedziałek, 9 września 2013

216. Mega motki

Dawno mnie tu nie było, ale powoli wracam do normalności. Co prawda jeszcze nie urządziliśmy się do końca w nowym miejscu, ale już jako tako da się żyć. Pogoda się popsuła, więc zamiast walczyć z chwastami i doprowadzać krajobraz księżycowy do stanu ogrodopodobnego, może wreszcie będę mieć trochę czasu na robótkowanie.
Skończyłam szydełkową spódnicę, ale podszewka jeszcze nie jest gotowa, więc zdjęć na razie nie będzie.
Pochwalę się za to moimi dzisiejszymi zakupami. Po przebudowie Kauflandu pojawiło się coś w rodzaju działu pasmanteryjnego. Wiele tego nie ma, bo nawet połowy regału na ten asortyment nie przeznaczyli, ale za to mają włóczkę. Niby zwyczajna anilana, ale za to jak nawinięta - na motki 400gram. Od dawna szukałam włóczki, która będzie tego samego gatunku, składu i grubości w kolorze czarnym i wielokolorowym. Już kilka lat temu upatrzyłam sobie w jednej z gazet sweter właśnie z takich kolorów, ale dopiero dzisiaj udało mi się kupić odpowiednią włóczkę. Wystarczy na sweter dla mnie i dla Młodszego.


I dla porównania z motkiem 100gram.


Tylko czy ja teraz znajdę gazetkę ze wzorem tego swetra? Po przeprowadzce nic nie mogę znaleźć. Tak to  jest jak zamiast mebli ma się worki i kartony. I niestety jeszcze długo tak będzie.