wtorek, 26 czerwca 2018

351. Heilsberg 1807


Kiedy w kwietniu dostałam propozycję odegrania w czasie inscenizacji roli Cesarzowej Józefiny, bardzo się tym przejęłam. Pojawiło się standardowe kobiece pytanie: w co się ubrać???? Na szczęście jedwabną suknię na bal miałam gotową, ale nie miałam sukni dziennej godnej cesarzowej. Kupiłam więc granatowy jedwab i biały jedwabny muślin. Od dawna miałam ochotę uszyć mameluckie rękawy, więc stwierdziłam, że teraz jest idealna okazja. Rękawy ozdobiłam wzorkiem wyszytym srebrną nitką oraz perełkami.


Ten sam motyw powtórzyłam na granatowym jedwabiu. A co wyszło widać na zdjęciach :)

foto: Paulina Białek

foto: Wioletta Krewniak

foto: Zybi Opin
Namiot Napoleona w całej okazałości :)

foto: Zybi Opin
foto: Paulina Białek

foto: Paulina Białek

A ten wysoki, siwy pan to Charles Bonaparte, potomek Hieronima Bonaparte (młodszego brata Napoleona). Miałam zaszczyt i wielką przyjemność poznać go na balu na Zamku Biskupów Warmińskich. Okazja do rozmowy nadarzyła się również następnego dnia, kiedy przyszedł do nas do namiotu po rekonstrukcji bitwy. 

foto: lidzbarkwarminski.wm.pl

Fragmenty bitwy udostępnione przez  TVP3 Olsztyn

Jeśli ktoś ma ochotę posłuchać mojego głosu, to może na stronie Polskiego Radia Olsztyn

piątek, 15 czerwca 2018

350. Guziki i Wersal

Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie koleżanka i powiedziała, że jedzie do Wersalu. Super!!! odpowiedziałam. Ale ona tam jedzie na bal - podwójne super!!! :)
Ale to będzie bal kostiumowy (koleżanka jest w grupie odtwarzającej XVII wiek) - no to potrójne super!!!. Ale ona nie jedzie tam sama tylko z kolegą, a kolega potrzebuje do swojego stroju 40 ręcznie haftowanych guzików. No i ja mam te guziki zrobić. Złotą nitką na aksamicie. No tylko głupi by odmówił :)


A potem się okazało, że do tych guzików (i nie tylko tych), trzeba było zrobić milion dziurek. Ale nic to - ważne, że oboje wyglądali cudnie i wyśmienicie się bawili. Ja też tam kiedyś pojadę :)

foto: Norbertus Kielar



poniedziałek, 4 czerwca 2018

349. Chorzów

No i stało się - drugi raz pojechałam z wojskiem jako markietanka i znowu nocowałam w namiocie. Tym razem pogoda zrobiłam nam psikusa i było niczym w indyjskim filmie - czasem słońce, czasem deszcz. W nocy zaś była burza. Ale namiotów nam nie zmyło i bawiliśmy się świetnie :)
foto: Andrzej Kotala


Miałam okazję postrzelać :) 


i ciągnąć armatę w turnieju dam. Kolega to nakręcił, ale chyba wyszło okropnie bo mi tego filmu nie pokazał ;)