niedziela, 30 czerwca 2013

204. Na szybko

Też tak macie, że chwilę przed dłuższym wyjazdem uświadamiacie sobie, że nie macie co na siebie włożyć? Ja tak mam zawsze. Wyjeżdżamy nad morze. A nad morzem jak wiadomo nikomu nie chce się wyciągać żelazka i ciągle prasować (ciągle, bo nie zdarza się często, żeby na kwaterze wieszaki w szafie były, a nie chce mi się ich z domu wozić w większej ilości). Na wyjazd najlepsze są ciuchy, które szybko schną po praniu i  nie trzeba ich prasować. Czyli dzianina.
Przeszukałam to co miałam w domu, wyciągnęłam z szafy covera i zaczęłam szycie. Na "wczoraj". Wyszła spódnica z klinów. Co prawda marzyła mi się bardziej rozszerzana na dole, ale dzianiny nie chciało być więcej.
Na coverze szyje się szybciej

Rach ciach i powstała spódnica.

Z oszukańczym paskiem w postaci szerokiej gumy. Przynajmniej nie będę musiała szukać do niej paska ;)


środa, 26 czerwca 2013

203. Bluzeczka z "Anny"

Jak tylko pojawiło się nowe czasopismo z wykrojami od razu je kupiłam dla przetestowania. Kilka prezentowanych modeli bardzo mi się spodobało. Przejrzałam gazetkę i zmagazynowane materiały i wyciągnęłam kawałek białej tkaniny w paski. Tkanina jest elastyczna po szerokości, więc pomyślałam, że będzie pasować do tego modelu:


Podobała mi się wersja z rękawkami, ale materiału nie wystarczyło.
Oczywiście musiałam wprowadzić zmiany. Przymierzyłam papierowy wykrój do siebie i okazało się, że sięga do talii. Wydłużyłam go więc do linii bioder. Ale że w przodzie są zaszewki to przedłużenie ich spowodowałoby zbytnie zwężenie na linii bioder a nie chciałam kombinować ze zmianą ich kształtu (taką kombinację niestety musiałam zastosować z tyłu) i postanowiłam nie zszywać ich do końca ani na dole ani na górze. Tak się przejęłam wydłużaniem na dole, że nie przyjrzałam się dokładnie linii dekoltu, a niestety wg mnie jest za duży. Skróciłam go na linii ramion, ale tylko trochę, żeby nie zaburzyć podkroju pachy.

Bluzeczka prezentuje się tak:


Jeszcze nie wiem czy będę z niej zadowolona, bo jak ją wreszcie uszyłam (a leżała skrojona bardzo długo) to skończyły się upały i jeszcze w niej nie chodziłam. Nie wiem też czy będzie przewiewna - niepokoi mnie dodatek tego czegoś elastycznego. Nawet nie wiem co to jest, bo materiału nie kupowałam, tylko dostałam jako "gratis" przy innych zakupach.
Na mnie prezentuje się lepiej niż na manekinie, gdyż nie jestem aż tak płaska ;)

Ogólnie utwierdziłam się w przekonaniu, że nie lubię jak w wykroju są już uwzględnione dodatki na szwy. Mam już wypracowaną przez lata szerokość szwu i szyję nią automatycznie - a potem trzeba zwężać, bo dodatek uwzględniony w gazecie był większy. Mam więc dwa wyjścia - albo nie kupować "Anny" (wszystkie modele zawierają dodatki na szwy), albo wykroje zmniejszać o te zapasy i przy krojeniu dodawać po swojemu. Pamiętanie o szerokości szwu nie wchodzi w moim przypadku w grę.

I na koniec pochwalę się, że dostałam dzisiaj listem poleconym pierwszy numer zaprenumerowanej przez Groupon Burdy (pisałam o tym tutaj)  :)

Dwie rzeczy uszyję z niej na pewno :)

wtorek, 25 czerwca 2013

202. Na czym odbijać wykroje?

W mojej krawieckiej "karierze" robiłam wykroje na wielu rzeczach. Pora na podsumowanie. Może komuś się przyda?

1. Szary papier - od niego zaczynałam.

zalety:
- łatwo dostępny (swego czasu i tak nic innego nie było w sklepach),
- duże arkusze,
- cena,

wady:
- nie jest przezroczysty, więc do kopiowania potrzebna jest kalka. Jak ktoś ma jeszcze zapasy z czasów PRL (jak np. ja) to jest w miarę dobrej sytuacji. Od wielu lat kalki w sklepach nie widziałam. Teraz już nikt nie pisze na maszynie - mamy komputery.

2. Gazety - w akcie desperacji, gdy człeka przypili a innego papieru pod ręką brak

zalety:
- można kupić w każdym kiosku

wady:
- nadruk utrudnia kopiowanie,
- dla większych kawałków kartki trzeba ze sobą kleić,
- wymagana jest kalka,

Gazety użyłam raz, ale wtedy akurat  odrysowywałam używany wykrój od koleżanki, więc nie było problemu.

3. Kalka techniczna - kiedy to było???? Pamiętam jak podbierałam ją tacie ;)

zalety:
- idealnie przejrzysta, więc łatwo odbić wykroje,
- duży format

wady:
- niestety łamie się i rwie. Praktycznie jednorazowa. Trzeba bardzo uważać, żeby nie zniszczyć, jeśli chce się jeszcze raz z danego wykroju coś uszyć.

4. Półpergamin - z tego korzystałam najczęściej do ostatniej powodzi

zalety:
- dostępny praktycznie w każdym papierniczym,
- duży format,
- niska cena,
- nie potrzeba kalki, bo kontury widać,

wady:
- trzeba wiedzieć czego szukać przy kopiowaniu z gazety, żeby wszystko odbić, bo jest tylko półprzejrzysty 

Podczas ostatniej powodzi zalało hurtownię papierniczą i nigdzie półpergaminu dostać nie mogłam - nie było w sklepach papierniczych. A że mnie wówczas bardzo przypiliło i zapasów w domu nie miałam, to zaczęłam testować różne inne materiały (niekoniecznie krawieckie).

5. Flizelina bez kleju - rewelacja

zalety:
- kupowana na metry i słusznej szerokości, więc nie ma problemu ze zmieszczeniem danego kawałka wykroju w całości,
- można ją ułożyć na manekinie, ew. na ludziu w celu sprawdzenia jak się układa,
- da się fastrygować - można korygować zaszewki przed skrojeniem z materiału,
- jest przejrzysta mniej więcej tak jak półpergamin

wady:
- dość droga,
- skończyła się w hurtowni i jak poszłam po kolejną partię, to dostałam jakiś inny badziew ze słowami, że tylko taką zawsze mieli. "Obraziłam" się i szukałam dalej.

6. Włóknina ogrodnicza - wbrew pozorom to nie był akt desperacji a przemyślany zakup ;)

zalety:
- cena ( w Biedronce kupowałam na promocji, więc się obkupiłam na dłuższy okres czasu),
- ogromna płachta - nawet wykrój na płaszcz dla słonia zmieści się na jednym kawałku,
- jest przejrzysta, więc nie ma kłopotów z odbiciem wykroju,
- można korygować zaszewki itp. na manekinie bądź na ludziu,
- da się fastrygować

wady:
- elektryzuje się,
- wykroje odbijałam mazakami (na szczęście korzystam ze spieralnych) To co narysowałam na włókninie pięknie odbijało mi się na rękach. Na szczęście coś z mazaka na włókninie też zostało, bo byłabym załamana doszczętnie. Co prawda udało mi się domyć ręce, ale  gdyby mazaki nie były dla dzieci (czyli spieralne) mogłabym mieć poważny problem.

7. Papier do pieczenia - moje ostatnie odkrycie - jeszcze nie testowany.
Dotychczas kupowany przeze mnie papier do pieczenia był szary i nawet mi do głowy nie przyszło, że można z niego wykroje robić, ale ostatnio kupiłam biały - idealnie przejrzysty.

zalety:
- rolka ma długość 20 metrów,
- cena,
- przejrzystość

wady:
- wąski - większe kawałki trzeba będzie kleić
- inne wady pewnie wyjdą "w praniu"

 To by było na tyle, jeśli chodzi o odbijanie gotowych wykrojów z gazet. Do samodzielnego zrobienia siatki konstrukcyjnej wg mnie najlepszy jest szary papier i półpergamin - dobrze się po nich rysuje mazakami - ślad jest wyraźny, nie rozmazuje się i nie brudzi rąk.


A Wy czego używacie do robienia wykrojów/szablonów/form krawieckich?

wtorek, 18 czerwca 2013

201. Liebster blog



 Gabrielle zaprosiła mnie do zabawy w "Liebster blog". Bardzo dziękuję za wyróżnienie :)

Zadała mi pytania, na które postaram się odpowiedzieć.


1. Do jakiej książki mogłabyś powracać bez końca?

Bardzo trudne pytanie. Wracam do wielu książek. Ale chyba tylko jedną mam taką, którą czytam obojętnie od której strony. To "Rapsodia Świdnicka" Władysława Grabskiego. Szkoda, że nikt nie pokusił się o jej sfilmowanie. Mógłby powstać piękny serial historyczny.

2. Czy jest jakaś część biżuterii, bez której czujesz się nieubrana? 

Zegarek. Od noszenia biżuterii odzwyczaiłam się, gdy dzieci były malutkie, bo bardzo lubiły szarpać za korale czy kolczyki i nie było to miłe, a czasem było wręcz bolesne. Teraz często zdarza się, że zapominam, że ją mam. Ale zegarek mam zawsze. Czuję się bez niego jak bez ręki.

3. Jaka jest Twoja ulubiona tkanina?  

Hmmmm, nie wiem. To zależy od pory roku. Jesienią i zimą lubię dzianinę (ale dzianina to nie tkanina, więc się nie liczy), sztruks i wełny. Wiosną bawełnę, latem - w upały - wiskozę, len i bawełnę (szczególnie batyst i etaminę). W zasadzie to chyba wszystkie tkaniny lubię. Ubolewam, że nie mam okazji nosić aksamitu i gipiury, bo lubię ich fakturę.

4. Która postać historyczna najbardziej Cię fascynuje? 

Królowa Jadwiga. Od dzieciństwa interesuje mnie jej historia. Zbieram wszelkie opracowania, które zostały wydane na jej temat a w ubiegłym roku wybrałam się nawet na konferencję jej poświęconą.
 
5. Audrey Hepburn czy Marilyn Monroe?

Audrey Hepburn :)

6. Byłabyś skłonna nosić na co dzień strój ludowy z Twojego regionu? 

Czemu nie? W dzieciństwie nosiłam. Co prawda nie na co dzień tylko od święta, ale wtedy często do kościoła tak się dzieci ubierało. No i obowiązkowo w Boże Ciało :). Na co dzień nosze jedynie zimą ludowe kozaczki. Robione specjalnie na miarę przez firmę zajmującą się produkcją obuwia tanecznego dla zespołów ludowych. Kocham moje kozaczki miłością wielką. Są to najwygodniejsze buty jakie kiedykolwiek miałam. No i dokładnie w moim stylu :)

7. Jakie są Twoje ulubione perfumy? 

Reverie Glorii Vanderbilt. Niestety skończyły mi się i nigdzie kupić ich nie mogę :(

8. Czy jest jakiś kwiat, którego zapach powoduje u Ciebie szybsze bicie serca?

Owszem, jest - groszek pachnący. Uwielbiam go, ale mam na niego uczulenie. Oczy chciałyby patrzeć, ale nos kategorycznie odmawia ;)

9. Czy jest jakieś miejsce, o którym możesz powiedzieć "mój raj na ziemi"? 

Mam nadzieję, że niebawem będzie :)

10. Wolisz wnętrza nowoczesne czy te w starodawnym stylu? 

W starodawnym stylu, ale z nutką nowoczesności. Nowoczesnej łazienki nie zamienię na cały pałac z nocnikiem ;)

11. Czy jest jakiś język, którego bardzo chciałabyś się nauczyć? 

Zawsze chciałam nauczyć się francuskiego. Niestety nie było okazji.

Dalszych nominacji nie przekazuję, bo już wszystkie blogi, na które lubię zaglądać były nominowane :)

niedziela, 16 czerwca 2013

200. Firanka - koniec (?)

Oj, naczekała się ta moja firanka na skończenie, naczekała. Nie chciałam jej szyć w mieszkaniu, bo wolałam mieć możliwość przymierzenia do okna w razie potrzeby, a nie było czasu, żeby pojechać na działkę na dłużej.  Do wczoraj. Wczoraj musieliśmy baaaardzo długo czekać na pewnych panów. Zaplanowałam więc zmianę krajobrazu księżycowego w coś bardziej przypominającego ogródek (dzięki czemu dzisiaj mam zakwasy) i jak starczy czasu to uszycie tej nieszczęsnej firanki.
Panowie byli mili i kazali na siebie czekać bardzo długo, więc plan został zrealizowany w całości.
Nie mogłam się powstrzymać i powiesiłam na żabkach sam szydełkowy kawałek. Ciekawa byłam jak będzie wyglądać.

No i nawet fajnie, ale to nie jest okno kuchenne, więc jest trochę za krótka. Z zewnątrz prawie wcale jej nie widać.
Doszyłam ją więc do lnu - mgiełki.


I niby mi się podoba, ale nie do końca. Zastanawiam się, czy nie skrócić jej trochę od góry. Chociaż o taką długość mi chodziło jaka jest teraz. Muszę to jeszcze przemyśleć. Na razie niech sobie wisi. Z zewnątrz wygląda tak:

Niech sobie wisi, a ja się biorę za szydełkowanie drugiej takiej samej. W pokoju są dwa takie okna i głupio wygląda, jak w jednym wisi firanka a drugie jest gołe.


środa, 12 czerwca 2013

199. Kropki na ludziu

Dawno, dawno temu, któregoś dnia na chwilę przestało padać i zza chmury nieśmiało wyjrzało słońce. Hołdując zasadzie "korzystaj, póki możesz" wybrałyśmy się z Lucille do parku i powstało kilka zdjęć sukienki w kropki. Zdjęć mało, bo słońce pojawiło się tylko na chwilę. Od tamtej pory nie było już okazji, żeby więcej zdjęć zrobić. Zamiast chodzić w letniej sukience chodzę w jesiennej kurtce. W czerwcu!!!!! A podobno gdzieś w Polsce świeci słońce. Gdzieś, czyli nie tu, gdzie mieszkam.
Czy ktoś wie, kiedy na górze zakręcą kran z deszczem????



 

poniedziałek, 10 czerwca 2013

198. Trochę nowości.

Znowu nie mogłam się powstrzymać przed wydaniem pieniędzy. Od dawna myślałam nad jakimś nakryciem głowy do płaszcza. Chciałam uszyć z tego samego materiału. Ale miałam tylko ogólny zarys tego co chcę. A jak zobaczyłam te wykroje to od razu wiedziałam, że muszę kupić, bo taki berecik będzie do płaszcza pasował idealnie. A przy okazji kupiłam wykroje na lalki szmacianki. W zasadzie to nie wiem po co je kupiłam. Córeczki nie mam, maskotek nie lubię, a do takowych lalki szmacianki zaliczam. Wychodzi, że kupiłam je dla samego posiadania. Może kiedyś się przydadzą? Moja mama w takich przypadkach mawia "niech leży - jeść nie woła".
No i najnowszy katalog DMC. Ale to akurat prezent od pani z zaprzyjaźnionej pasmanterii. Jako stała klientka co roku dostaję taki prezent. Miło być stałą klientką :)  No ale jak tu nie być, skoro pani ma wszystko co tylko zapragnę kupić, a jeśli akurat nie ma to zawsze dla mnie sprowadzi?

W między czasie powstała czapka marynarska uszyta na przedstawienie szkolne, ale zdjęcia wyszły kiepskie, więc nie ma się czym chwalić.

czwartek, 6 czerwca 2013

197. Trochę spamu

Do tej pory nie publikowałam ogłoszeń, ale pomyślałam, że może komuś przyda się ta informacja. Na Grouponie można kupić prenumeratę Burdy za połowę ceny.
https://www.groupon.pl/oferty/cala-polska/Burda-Communications-Sp-z-oo/22277727
Nie ukrywam, że mnie skusiło. Do tej pory nie prenumerowałam Burdy. Kupowałam tylko pojedyncze numery, jeśli mnie coś w nich zainteresowało. Tym razem zaryzykowałam z nadzieją, że się nie zawiodę.

środa, 5 czerwca 2013

196. Nowa zabawka

Z racji posiadania nowej zabawki, czasu na robótkowanie w najbliższych dniach raczej nie będzie. Cieszę się jak dziecko i czytam, czytam, czytam........


wtorek, 4 czerwca 2013

195. A Spring Beauty

Dobrze, że wiosna chociaż w tytule obrazu, bo za oknem jakoś jej nie widać. Hydraulicy pouciekali za granicę i teraz nie ma kto naprawić kran tam na górze. Leje i leje, i już prawie zapomniałam jak wygląda wiosenny słoneczny dzień. Za to czuję jak wielkimi krokami zbliża się jesienna deprecha. Ciemność za oknem coraz bardziej daje mi się we znaki.
Ale wracając do tematu - skończyłam kolejną stronę. Haftowałam ją wyjątkowo długo (od 12 kwietnia). I złożyły się na to dwie przyczyny:
1) nawał zajęć zawodowych i domowych,
2) ogromna ilość kolorów muliny. Było bardzo dużo rzędów, gdzie każdy krzyżyk haftowany był innym kolorem nici.
Ale spodziewałam się tego. We wszystkich obrazach haftowanie twarzy jest najtrudniejsze. Najważniejsze, że prawie cała twarz jest już gotowa, więc mam nadzieję, że kolejne kartki będą zajmować mniej czasu.

Ogromnie mnie korci (a wręcz skręca), żeby rozpocząć kolejnego goldenka. Nie wiem czy będę w stanie oprzeć się pokusie, chociaż wiem, że to nie jest dobry pomysł.