Dobrze, że wiosna chociaż w tytule obrazu, bo za oknem jakoś jej nie widać. Hydraulicy pouciekali za granicę i teraz nie ma kto naprawić kran tam na górze. Leje i leje, i już prawie zapomniałam jak wygląda wiosenny słoneczny dzień. Za to czuję jak wielkimi krokami zbliża się jesienna deprecha. Ciemność za oknem coraz bardziej daje mi się we znaki.
Ale wracając do tematu - skończyłam kolejną stronę. Haftowałam ją wyjątkowo długo (od 12 kwietnia). I złożyły się na to dwie przyczyny:
1) nawał zajęć zawodowych i domowych,
2) ogromna ilość kolorów muliny. Było bardzo dużo rzędów, gdzie każdy krzyżyk haftowany był innym kolorem nici.
Ale spodziewałam się tego. We wszystkich obrazach haftowanie twarzy jest najtrudniejsze. Najważniejsze, że prawie cała twarz jest już gotowa, więc mam nadzieję, że kolejne kartki będą zajmować mniej czasu.
Ogromnie mnie korci (a wręcz skręca), żeby rozpocząć kolejnego goldenka. Nie wiem czy będę w stanie oprzeć się pokusie, chociaż wiem, że to nie jest dobry pomysł.
Oo, widzę, że tu jakieś cudo powstaje! To się nazywa talent! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. A w kolejce kilka kolejnych starych portretów :)
UsuńNaprawdę pięknie! Ja bym chyba nie dała rady :)
OdpowiedzUsuńA skąd wiesz? Nie dowiesz się póki nie spróbujesz :)
UsuńWychodzi niesamowicie :) Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńImponujący haft!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKtoś tu już napisał odpowiednie słowo: CUDO. :) Podziwiam!
OdpowiedzUsuń