Sweter dla męża w zasadzie skończony. Rękaw się suszy, jak wyschnie to go pozszywam. Mam nadzieję, że będzie dobry.
Mam trochę różowego cukierkowego mohairu. Na sweterek nie wystarczy, ale pomyślałam, że może zrobię z niego szal. Cały wieczór siedziałam i próbowałam różne ściegi ażurowe i nic. Żaden mi się nie podobał. I znowu włóczka pójdzie w kąt czekać na natchnienie. A tak chciałam zużyć posiadane zapasy
W międzyczasie zrobiłam też godet do spódnicy - wymyśliłam sobie spódnicę z szydełkowymi godetami. I co? - za mały. Do krótkiej spódniczki jest w sam raz, ale ja chcę długą. Muszę poszukać innego woru.
A mam do zrobienia jeszcze kwadracik koderkowy. I pewnie wzięłabym się za niego gdybym miała kanwę. A z okazji choroby dziecka jestem uziemiona i do sklepu będę mogła wyskoczyć dopiero w sobotę. I jak tu mieć dobry humor?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz