Wreszcie się wzięłam za szycie. Wczoraj w nocy zrobiłam wykrój a od dzisiaj szyję. Trzymajcie kciuki, żebym zdążyła skończyć w piątek. Jakoś niewyraźnie to widzę. Wojtek jest z tego powodu baaardzo szczęśliwy i ciągle mi "pomaga": a to wysypie szpilki z pudełka, a to poroznosi kawałki materiałów po całym mieszkaniu, porozwija nici ze szpulek itp. A ja ciągle wszystkiego szukam, nagle zniknęły nożyczki, dopiero miałam w ręku miarkę i nagle się rozpłynęła w powietrzu, zniknęła szpulka nici z maszyny.....
Więcej czasu zajmuje mi sprzątanie po Wojtku i szukanie potrzebnych rzeczy niż szycie. Może ktoś przygarnie małego urwisa choć na jedno popołudnie? Nocek zostało niewiele i niestety nie wystarczą.
to czekam na Wojtusia ,kocham takie urwisy
OdpowiedzUsuńI co, i co z tą sukienką ? Czekamy na zdjęcia :-)))
OdpowiedzUsuń