piątek, 23 września 2011

80. A było już tak pięknie

Dążę do ideału przez całe życie i jak już mi się wydaje, że jestem blisko, to zawsze następuje jakiś krach i jestem znowu daleko. W robótkach niestety mam podobnie. Od kilku dni miałam sytuację idealną. Rozpoczęty tylko jeden haft (GK) a na drutach sweterek z Dropsa. Ideał trwał bardzo krótko. Wczoraj mnie tak nosiło, że nie mogłam wytrzymać i zaczęłam nową robótkę. Pewnie z okazji jesieni. Przeglądałam pudło z włóczkami i wyciągnęłam dwa zapomniane motki Robin Double Knit. Kupiłam je jak Wojtek był malutki, żeby mu sweterek zrobić. Tyle, że kupowałam przez internet a jak przyszła paczka to stwierdziłam, że kolor odbiega od tego, który był na monitorze i na sweter dla Wojtka niezbyt pasuje. Motki leżały już tyle czasu, że nic by się nie stało, gdyby poleżały jeszcze trochę, a przynajmniej do czasu ukończenia bluzki. Ale nie. Nosiło mnie tak bardzo, że je wyjęłam i zaczęłam robić.


Będzie jesienny otulacz. Ma być dla mnie, ale czy będzie to nie wiem. To kolor mojej mamy i jak jej się spodoba to pewnie go jej dam (jak poprzednie robione dla siebie dwa kapelusze).

3 komentarze:

  1. nie umiem robić dwie rzeczy na raz,bo kiedy odkładam jedna to żal mi drugiej itd....itd... głupie wiem ,ale dzięki temu szybko robię to co zaczęłam ,żeby zaczynać coś nowego.
    Tobie kibicuję ,rób i pokazuj

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja niestety jeśli zacznę robić dwie rzeczy jednocześnie, efekt jest taki, że żadna z nich najprawdopodobniej nie powstanie. Ale Tobie udaje się kończyć swoje dzieła więc wszystko jest OK. Czekam więc na efekty końcowe. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlatego ja sie pilnuje, zeby nie zaczynac niczego nowego :) chociaz nie powiem... tez tak mam! :)

    OdpowiedzUsuń