Wreszcie mam do czego nosić broszkę z zielonym bursztynem, którą kiedyś dostałam od męża a do niczego mi nie pasowała
Bursztyn jest zielony. Nie wiem czemu na zdjęciu wyszedł taki kolor. Robiłam zdjęcia w różnych ustawieniach i na każdym wychodzi żółtawy.
No i słynny test obrączki - egzamin zdany, a palce mam naprawdę cienkie (czasem i dziecięce pierścionki są na mnie dobre).
Z szala jestem bardzo zadowolona. Mam nadzieję, że będzie mnie ogrzewał zimą. Robiło się go przyjemnie i podejrzewam, że zrobię jeszcze co najmniej jeden. Ciemny fiolet ostatnio mi chodzi po głowie. Też będzie pasował do białego futerka :)
Z danych technicznych - druty numer 4 i cały motek, czyli 100 gram DLG (100% wełny). Szal jest bardzo milutki i wcale nie gryzie. Zapach owcy, który mnie wczoraj zdziwił, po wyschnięciu szala całkiem wywietrzał i nic go nie czuć. Widocznie zapach ten wydzielają tylko mokre włókna. Wniosek - unikać deszczu mając go na sobie.
Fantastyczny jest. Mnie to się marzy taka chusta...może kiedyś...
OdpowiedzUsuńśliczny:)
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szal jest śliczny i wielkość odpowiednia.......
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justa
Oj, Dorfi podziwiam Twoją wytrwałość, to strasznie misterna robota, nie wiem czy starczyło by mi cierpliwości,ale szal jest śliczny:)
OdpowiedzUsuńUściski
Ojej Dorfi ślicznie to wygląda. Będziesz w tym wyglądać jak prawdziwa dama. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo Wam dziękuję za wszystkie miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńI żadne mrozy nie straszne;) Fajnie, że broszka od męża w końcu będzie w użytku!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny ten szal. Ty to mas w ręku kawał talentu. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńSzal cudowny,dłubania to przy nim było mnóstwo:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałgosia
Przepiękny szal:)
OdpowiedzUsuń