Czas biegnie jak szalony. Z niczym się nie wyrabiam. Nawet z fotografowaniem zaległych prac. Dzisiaj jednak poczułam się zmotywowana do wyjęcia aparatu, bo prezentowane serwetki mam w domu ostatni dzień. Jutro pójdą w świat.
Jedziemy po Michała i przy okazji odwiedzimy kuzynkę. Kuzynka mieszka w nowym domu. Co prawda w domu tym mieszka już od dawna, ale dotąd nie mieliśmy okazji, żeby ją odwiedzić. Wstyd się przyznać, ale nie widziałyśmy kilka lat. Tyle razy nas zapraszała a nigdy nie było czasu. Ponad 200 kilometrów w jedną stronę to jednak dużo. Jeśli jutro jej nie odwiedzimy to znowu minie rok zanim zjawimy się w jej okolicach.
A że do nowego domu nie idzie się z pustymi rękami, to zrobiłam jej komplet serwetek pod filiżanki. Myślicie, że pasuje na taką okazję?
Zdecydowanie pasuje! Są śliczne!
OdpowiedzUsuńŚliczniutkie są, jak kuzynka nie będzie chciała to ja jestem chętna ;O)
OdpowiedzUsuńBez zastanawiania pasują,fajniusie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oczywiście że psauje! Zresztą te serwetki są śliczne więc kuzynka tak czy owak ewnie będzie zadowolona :P
OdpowiedzUsuńPasują bez dwóch zdań.Miłego spotkania:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny komplecik :) Pozdrawiam, Maleństwo :)
OdpowiedzUsuń