Już mi się przypomniało, czemu tej bluzki kiedyś nie skończyłam. W trakcie robienia ciągle przytrafiały się dziwne historie. Tym razem też mnie to nie ominęło. Pisałam ostatnio, że rękawy były gotowe w 3/4 (robiłam je jednocześnie). Tym razem postanowiłam skończyć je pojedynczo. W tym czasie wypadł nam wyjazdowy weekend, więc wzięłam je ze sobą z myślą, że na pewno je skończę, bo niewiele zostało. Nic bardziej mylnego. Jeden rękaw skończyłam. Kiedy zaczęłam spuszczać oczka na podkrój pachy w drugim rękawie coś mnie tknęło. Zaczęłam się przyglądać i znalazłam byka zrobionego na samym początku. Nie wiem czemu go wcześniej nie zauważyłam. Rękaw został spruty do końca. Ale mnie to bardzo nie zmartwiło. W końcu byłam na wyjeździe i miałam czas na dzierganie. Zrobiłam go prawie do połowy kiedy znowu dopadł mnie pech - zerwała się żyłka w drucie
Nowe druty już zamówione ale nie spodziewam się ich wcześniej niż w piątek. Na razie zawzięta jestem na tę bluzkę bardzo, ale zanim dojdą do mnie będę musiała zacząć coś nowego do noszenia w torebce. A obawiam się, że jak zacznę nową robótkę to znowu bluzka wyląduje w worku. Ciekawe kto będzie bardziej uparty: pechowa bluzka czy ja?
Trzymajcie kciuki, żeby przesyłka z nowymi drutami nie zaginęła na poczcie (tfu tfu tfu ).
no to pech,ale wierzę w Ciebie i czekam na finał
OdpowiedzUsuńprzegon pecha .daj jakiec czerwone akccenty naprzyklad jakies przekladki na druty.trzymam kciauki bo ja czesto mam ze przesylki jakos dziwnie gina hahaha
OdpowiedzUsuń