Udało mi się wyciągnąć maszynę i skończyć miarkę. Wojtkowi się bardzo podoba. Na razie powiesiłam ją tylko do zdjęcia i zaraz chowam do szuflady. Docelowo zawiśnie w nowym domu w pokoju Wojtka. Na dole wszyłam kawałek taśmy z ołowianymi ciężarkami a na górze specjalnie do tego celu kupiony wieszaczek. Wzór nieco zmodyfikowałam, żeby zachować rzeczywiste odstępy. Na szczęście wzór na to pozwolił. Do modyfikacji wykorzystałam pszczółki i padające krople deszczu. I nawet mi się to podobało, bo nie traciłam czasu na patrzenie na schemat :)
A skoro wyjęłam maszynę to chyba nie będę jej chować. Może jeszcze coś przy okazji powstanie?
Ślicznie wyszła :) i jaki cudny wieszaczek :)
OdpowiedzUsuńMoże za jakiś czas jako świruska na punkcie Kubusia też się pokuszę o wyszycie takiej miarki :)
Pięknie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Boska miarka!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚliczna miarka!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że się spodobała :)
Całość śliczna. Tylko ten ostatni obrazek troszkę mnie zasmuca. Bo ja już nie lubię patrzeć na deszcz. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńO miarka gotowa:) Ślicznie wyszła, ale zgadzam się z Anią, już chyba trochę za dużo deszczu tego lata:)
OdpowiedzUsuńŚciskam
ślicznie całość się prezentuje:)
OdpowiedzUsuńpiękna :)
OdpowiedzUsuńWspaniała ! Wojtuś będzie chętnie mierzył swój wzrost :)
OdpowiedzUsuńMertyczka wyszła wspaniale a pszczółki i deszczyk dodały tylko metryczce uroku chyba taką samą będę musiała zrobić mojemu Kubusiowi jest naprawdę piękna grtulacje :)
OdpowiedzUsuń