Wakacje zawsze mijają zbyt szybko a rok szkolny zbliża się wielkimi krokami nieubłaganie. A jak to dzieci mają w zwyczaju - w wakacje zwykle szybciej rosną. Mój starszy też gwałtownie podskoczył, co zaskoczeniem nie było, gdyż zdążyłam się do tego przyzwyczaić. W związku z tym, że jego nagłe skoki wzrostu są już przewidywalne szycie wyjściowych ubrań zostawiłam na sam koniec wakacji. Poprzedni garnitur spakowany w pawlaczu czeka aż Wojtek do niego dorośnie a Michałowi trzeba było sprawić na 1 września coś nowego. Z racji dziury w domowym budżecie i sporego zapasu materiałów zachomikowanych w "latach tłustych" zrobiłam małą inwentaryzację. Znalazłam materiał, który mąż sobie kupił na garnitur i już od 2 lat zanosi go do krawca, tylko mu ciągle nie po drodze. Materiału było więcej niż mężowi potrzeba, więc ucięłam kawałek i uszyłam Michałowi spodnie. Ciężko się było przestawić na starego Łucznika mojej mamy, ale dałam radę dziwiąc się jak szybko człowiek potrafi przyzwyczaić się do lepszego. Odruchowo szukałam funkcji, których w maszynie mamy nie ma. Ale nic to. Przypomniały mi się dawne czasy, kiedy tylko na Łucznikach się szyło. Odmłodziłam się troszkę ;)
Spodnie gotowe. Przyznam się, że jestem z nich bardzo dumna. Na Michale układają się idealnie. Udało nam się też kupić eleganckie buty do garnituru. I tutaj zrobię darmową reklamę sklepom Boti, ale może komuś ta informacja się przyda. Są tam garniturowe buty dla dzieci. W tym sklepie, w którym robiliśmy zakupy rozmiarówka była od 34 w górę. Dla osób nieposiadających chłopców dodam, że bardzo ciężko jest kupić takie buty a adidasy do garnituru same wiecie jak wyglądają (inna sprawa, że garnitur dla dziecka też ciężko jest kupić - osobiście widziałam tylko w jednym sklepie z ceną przyprawiającą o zawrót głowy).
Zdjęcia takie sobie, bo właściciel spodni nadal przebywa u babci a kiedy mu je szyłam nie chciał zapozować do zdjęć, bo był zbyt zajęty graniem na komputerze (nawet z mierzeniem w trakcie szycia był problem). Tak więc zdjęcia na ludziu będą 1 września w drodze do lub ze szkoły.
I zbliżenie na materiał (niestety nie udało mi się sfotografować rzeczywistego koloru materiału)
Aż się prosi o marynarkę do kompletu, prawda? Michał zresztą też chce jeszcze marynarkę. Tylko mąż nie chce więcej materiału oddać bo się boi, że mu na garnitur nie wystarczy. Muszę go mocno przycisnąć, żeby wreszcie do tego krawca poszedł i przyniósł to co zostanie. Może na marynarkę jednak wystarczy?
I na koniec mój mały pomocnik ;)
W odpowiedzi na komentarze
Kiniu, niestety nie zobaczymy się w sobotę. Musimy pojechać po Michała i przywieźć go do domu, bo pierwszy dzwonek tuż tuż
Aniu, Iwonko, Dysiaczku, Gugo, Vilemoo, Myśli krzyżykiem pisane - dziękuję.
Magio przyznam, że o działalności gospodarczej myślę intensywnie od jakiegoś czasu, ale boję się, że nie będę miała zbytu a koszty tak czy inaczej ponosić będzie trzeba
Podziwiam Twój talent. Spodnie potrafię tylko skracać, ale uszyć... nic z tego. Tym bardziej jestem pełna podziwu. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńZdolna kobieta jesteś, spodnie garniturowe, ho ho!
OdpowiedzUsuńSpodnie fantastyczne, a co do butów...znam ten problem po trzykroc ;O)
OdpowiedzUsuńSzkoda że Cię nie będzie, ale może na następne się nam uda zgrac ;O)
Witaj Dorotko! fajnie,że już jesteś, mam nadzieje, że wypoczynek się udał?:) Spodnie jak ze sklepu :)
OdpowiedzUsuńDorfi wysłałam Ci wiadomość na pocztę, jak będziesz miała czas to zajrzyj ,pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNo, no spodnie super ci wyszły. Będzie mały elegant, nie ma co!pozdrawiam cieplutko. Ania:)co
OdpowiedzUsuń