sobota, 23 lipca 2011

47. Jak dziki osioł.

Bardzo szybko z lwicy przerodziłam się w oślicę :D
Zaraz po wczesnym obiedzie pojechaliśmy na budowę sprzątać. To co zostawili po sobie robotnicy wołało o pomstę do nieba. No to sprzątaliśmy. Mąż wziął na swe barki porządki w garażu a mnie przypadła reszta. Z racji braku rupieci w środku ta reszta poszła nawet całkiem sprawnie, z wyjątkiem łazienki. Nawet mi do głowy nie przyszło, że można tak usyfić łazienkę. To co pokazują w "Perfekcyjnej pani domu" to przy tym pikuś. Zapakowałam więc domestosy, cify i inne szmaty i szorowałam. Zdarłam przy tym nawet dość grube rękawice. Narobiłam się jak ten przysłowiowy dziki osioł, ale najważniejsze jest, że łazienka nadaje się do użytkowania. Na szczęście więcej tam już samych robotników zostawiać nie będziemy (jak mieli większą robotę to tam nocowali, więc siłą rzeczy musieli korzystać z łazienki).
Po pracy wypiliśmy pierwszą kawę w nowym domu
Smakowała wybornie (pewnie dlatego, że pierwsza). Proszę nie patrzeć na wymiętoloną serwetę - żelazka jeszcze nie przewieźliśmy - zresztą i tak nie mamy jeszcze gniazdek ;) Kawę piliśmy po japońsku, czyli siedząc na podłodze, bo krzeseł też jeszcze tam nie mamy. Przewieźliśmy dzisiaj tylko ławę, ale i tak od razu zrobiło się bardziej po domowemu.
Na szczęście maluch był grzeczny i zaraz jak tylko przyjechaliśmy padł, więc można było coś zrobić.
Za to teraz ciekawa jestem do której będzie brykać. Mąż już od dawna śpi a ja siedzę z pełnym energii dzieckiem. Ale czemu się dziwić, skoro przespał całe popołudnie (obudził się o 21-ej jak się pakowaliśmy do domu).

1 komentarz:

  1. No to "ochrzciliście" trochę swój nowy domek - kawką:) Długo będziecie ją wspominać, w końcu to pierwsza kawka w nowym miejscu:)Już się nie mogę doczekać, kiedy pokażesz swój dom, już urządzony:)A Twój synek jest śliczny, wygląda , jak Aniołek, choć pewnie tylko kiedy śpi :D Jak każde dziecko.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń