czwartek, 1 marca 2007

40. Zabawa

Dostałam od Lucille zaproszenie do blogowej zabawy, więc ujawniam 5 nieznanych faktów z mojego życia:
1. Kiedyś bardzo chciałam być aktorką. Prawie całą podstawówkę grałam w przyszkolnym teatrze. W szkole średniej zaczęłam się bawić w reżyserię i niesamowicie mnie to wciągnęło. Dlatego postanowiłam zdawać właśnie na reżyserię. Niestety okazało się, że reżyseria jest na podyplomówce a na dziennych jest aktorstwo. No i się nie zdecydowałam. Nastąpił u mnie zwrot w kierunku fizyki jądrowej. Nawet dostałam na nią indeks po olimpiadzie fizycznej, ale w ostatnim dniu składania podań na studia złożyłam papiery na .... ekonomię.
2. Kiedy byłam dzieckiem mama kupiła mojemu młodszemu bratu śliczny sweterek z domkiem, słoneczkiem, chmurką - cały pejzażyk. A to były czasy, kiedy nic nie było w sklepach. Kiedy byliśmy w domu sami mój brat pomazał go tuszem z długopisu. Postraszyłam go wtedy, że jak mama wróci i to zobaczy, to dostanie lanie. Mój brat był tak przestraszony perspektywą lania, że aby mama nie zobaczyła tej plamy wziął nożyczki i ja wyciął. Jednak dostał lanie. Mnie się na szczęście upiekło.
3. Jeszcze jeden fakt z mojego dzieciństwa. Nagminnie rysowałam królewny gdzie się dało i czym się dało. Kiedy moja koleżanka z klatki była chora, postanowiłam zrobić jej niespodziankę i narysowałam jej kredą na ścianie koło drzwi prześliczną królewnę. Byłam z siebie niesamowicie dumna, bo taka ładna jak ta, to mi się jeszcze nigdy nie udała. I bardzo się dziwiłam, że jej babcia jeszcze przez pół roku mnie ganiała po osiedlu. A tak nawiasem mówiąc, to było to tuż po malowaniu klatki schodowej.
4. Kiedy byłam dzieckiem lubiłam koty i one lgnęły do mnie. W rodzinie mówiono na mnie "kocia mama".
5. Mój dziadek hodował kwiaty i bardzo je kochał. Mieliśmy taką własną tradycję, że na urodziny (jestem z maja) zawsze dostawałam od niego bukiet konwalii. Dziadziusia już nie ma, ale ja co roku w dzień urodzin kupuję sobie konwalie.

A do zabawy zapraszam:
Truscaveczkę
Mjermak
Ningę
Megann 120
Ajlii

wtorek, 27 lutego 2007

39. XXX

No i znowu zmiana planów. Miałam nie pokazywać obecnych postępów w haftowaniu Madame zanim nie przybędzie trochę więcej, ale w najbliższym czasie będę miała mniej czasu na robótki, więc nic nie przybędzie. Na dzień dzisiejszy obrazek wygląda tak:
Madame

poniedziałek, 26 lutego 2007

38. Skutki robótkowego weekendu

Po stwierdzeniu, że z warkoczami jest coś nie tak postanowiłam je spruć. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Tak więc tym razem zrobiłam je troszeczkę inaczej. Wydaje mi się, że teraz wyglądają lepiej a na pewno są bardziej podobne do pierwowzoru.
sweter 2

Madame też troszeczkę przybyło, ponieważ wczorajszy wieczór postanowiłam poświęcić tylko jej. Ale zdjęcia nie będzie. Postanowiłam, że je zrobię jak przybędzie troszkę więcej i będzie co pokazać. Na razie robię jej drugą rękę, a że jest to okrutna dziubdzianina to zejdzie mi z tym długo.
No i muszę się koniecznie pochwalić moimi nowymi kolczykami zrobionymi przez Anię (Koroneczkę). Prawda, że są śliczne? No a moja mama jak je zobaczyła to jej się przypomniało, że miała gdzieś bardzo podobne korale i mam je dostać jak je znajdzie.
kolczyki

sobota, 24 lutego 2007

37. Robótkowa sobota

Dzisiaj był bardzo pracowity dzień jeśli chodzi o robótki. Przede wszystkim sprułam sweter, który pokazywałam wczoraj. Stwierdziłam, że warkocze są za gęsto zaplatane i postanowiłam zrobić je inaczej. Zdjęcie wrzucę jutro.
Wyciągnęłam też zza szafy krosno, które zostało schowane, żeby zrobić miejsce na choinkę. Tak więc trochę przybędzie Madame.
No i byłam na spotkaniu robótkowym. Nagadałam się, naoglądałam się, podotykałam cudowności i nabrałam energii na następny miesiąc. No i zobaczyłam resztę kwadracików na kołderkę krakowską. Kołderka będzie szyta za miesiąc. Tym razem zabiorę aparat (dzisiaj nie wzięłam bo zapomniałam naładować baterie) i będą zdjęcia. A zdjęcia z dzisiejszego spotkania i tak będą, ale dopiero wtedy kiedy Kaila wrzuci je na swoją stronkę. Dam znać kiedy to zrobi.

Edytowałam wpis, żeby podać linka do zdjęć ze spotkania. Nie spodziewałam się, że będą tak szybko :-) http://www.koronki.art.pl/galerie/20070224/index0001.html  No i nie spodziewałam się, że mnie na zdjęciu uchwycą. Zawsze jakoś tak unikałam aparatów, a tym razem zajęłam się robótką i pyk - jest zdjęcie.

piątek, 23 lutego 2007

36. Odsłona pierwsza

Nie mogłam się doczekać, kiedy zacznę sweterek z poprzedniego wpisu. Nie ukrywam, że oprócz zbliżającego się terminu było to dla mnie dużą motywacją do skończenia kwadracika. Gdyby ktoś pytał o spódnicę, to godety są zrobione i jest częściowo uszyta, tylko utknęłam na zamku błyskawicznym. Muszę kupić dłuższy, a do pasmanterii mam wyjątkowo nie po drodze.
Sweterek robię z kotka na drutach 3,5. W rzeczywistości kolor jest o ton jaśniejszy. Zdjęcie robione bez lampy. Z lampą włóczka robiła się jasnoczerwona i wzór był niewidoczny. Ale tak to już jest z fotografowaniem ciemnych kolorów przy sztucznym świetle. Czy ktoś mi powie kiedy wreszcie zrobi się na tyle jasno, żebym nie musiała w dzień doświetlać się żarówką?
odsłona 1

środa, 21 lutego 2007

35. Szopka

Kwadracik kołderkowy został skończony. Jakoś nie miałam do niego serca i źle mi się go haftowało. W dodatku metalizowanymi nićmi nie wyszywa się najlepiej. Trochę się bałam, że nie wyrobię się w terminie, ale zdążyłam i nawet mam jeszcze kilka dni zapasu. Zatem przedstawiam skończoną szopkę krakowską (to co wygląda jak prześwity kanwy pod krzyżykami, to odblask metalizowanych nici - zdjęcie robione z lampą). Dopiero jak zrobiłam zdjęcie zauważyłam, że zapomniałam go podpisać.
szopka krakowska

wtorek, 20 lutego 2007

34. Dawno dawno temu

Dawno, ale to naprawdę dawno temu zrobiłam sobie kamizelkę. A było to w czasach, kiedy szydełkowe rzeczy  nie były tak modne jak teraz. Kamizelkę nosiłam z bluzką, po której już dawno nie ma śladu, a moja kamizelka leżała sobie samotnie w szafie, bo do niczego mi nie pasowała. I nadszedł dzień, kiedy kupiłam sobie brązowy golf i przypomniałam sobie o mojej starej kamizelce. No i postanowiłam się z nią przeprosić.
kamizelka

piątek, 16 lutego 2007

33. Cudeńko

Zakochałam się w tym sweterku. Nawet mam na niego włóczkę - bordową. Co prawda była przeznaczona na sweter dla męża, ale wspaniałomyślnie mi ją podarował. Jego sweter będzie z czegoś innego. Ciekawe, czy zanim się za nią wezmę zapał mi nie przejdzie?
bluzeczka

A Michał nadal źle się czuje. Rano wstał zadowolony i przez cały dzień brykał po mieszkaniu. A po południu znowu skoczyła mu temperatura. Martwię się o niego, bo nie ma apetytu. Na szczęście dał sobie wytłumaczyć i nie buntuje się przy braniu leków. Mam nadzieję, że dzisiejsza noc będzie spokojna, bo już jestem bardzo zmęczona.

czwartek, 15 lutego 2007

32. Zarwana nocka

Postawiłam wieczorem Michałowi bańki i w nocy zamiast spać, to pilnowałam go, żeby się nie skopał. A że ciężko jest tak siedzieć w nocy i nic nie robić, to wzięłam się za wyszywanie kwadracika na kołderkę. I powiem Wam jedno - wyszywanie metalizowanymi nićmi przy małej lampce nocnej, to straszna mordęga.  Ale może uda mi się skończyć w terminie. A dzisiaj tylko ziewam i ziewam i ziewam.
szopka

środa, 14 lutego 2007

wtorek, 13 lutego 2007

30. Moja uczennica

Wczoraj miałam bardzo pracowity dzień. Przyszła do mnie koleżanka z wyhaftowanymi dwoma kwadracikami walentynkowymi. Miałam ją nauczyć szycia poduszek. Tak więc trochę pogadałyśmy i zabrałyśmy się do tego, co tygrysy lubią najbardziej, czyli grzebania w szmatkach. Po naradach dotyczących pasowania szmatek do kwadracików dokonałyśmy wyboru, pocięłyśmy szmatki i wzięłyśmy się za szycie. Ja uszyłam niebieską z osiołkiem, a Madi zieloną z tygryskiem. Poduszki są szyte wg tego samego wzoru, żeby było jej łatwiej.  Jestem bardzo dumna z mojej uczennicy, bo pomimo tego, że było to jej pierwsze spotkanie z maszyną do szycia i szyciem w ogóle, poradziła sobie bardzo dobrze.
poduchy

niedziela, 11 lutego 2007

29. Wielkie plany

Jak zwykle narobiłam sobie planów, z których nic nie wyszło. Ponieważ w przyszły weekend nic nie wyszyję, gdyż wybieram się na imprezę ostatkową, postanowiłam kwadracik kołderkowy wyhaftować w ten weekend. No i wczoraj nawet trochę zrobiłam. A czy go dzisiaj skończę? Czarno to widzę. Wczoraj wieczorem Michał się rozchorował i dzisiaj jest bardzo marudny, jak to zwykle bywa przy temperaturze. Czy to jest już jakaś reguła, że gdy tatuś bierze synka na spacer (co i tak mu się niermiernie rzadko zdarza) to nie zna umiaru i synek zawsze po takim spacerze jest chory? Wczoraj łazili trzy godziny. Dopiero dzisiaj mąż się przyznał, że łazili po sklepach, bo chciał synkowi kupić nowe autko (nie wiem po co, bo autek ma grubo ponad setkę) a potem poszli jeszcze do apteki, no i Michał w tej aptece się spocił, bo była duża kolejka i było gorąco. A po co poszli do apteki? Bo tatuś chciał sobie kupić lekarstwo, którego dwa opakowania są w domu. Jestem na niego zła. Myślałam, że poszli do parku.
Tak więc mój kwadracik obecnie wygląda tak i chyba szybko go nie skończę. Ciekawe czy ktoś zgadnie co wyłoni się z tej pstrokacizny?
kwadracik

sobota, 10 lutego 2007

28. Prezent nr 2

Sama też lubię robić sobie prezenty słusznie zakładając, że najlepiej wiem co mnie najbardziej ucieszy. No i wczoraj listonosz przyniósł mój prezent ode mnie samej. Jeszcze tak miło listonosza nigdy nie witałam, chociaż musiałam mu za przesyłkę trochę zapłacić. Teraz za to zbieram kasę na mulinkę, do tego obrazka. Czasu mam dużo, bo obiecałam sobie, że go nie zacznę, dopóki nie pokończę wszystkiego co zaczęłam wcześniej. No i jeszcze kwadracik kołderkowy muszę zrobić. Zostały mi na niego tylko 2 tygodnie. Ale wczoraj zaczęłam. Mam nadzieję, że dzisiaj i jutro trochę nadgonię w tej kwestii.
A teraz chwalę się nowym zakupem:
JPII

czwartek, 8 lutego 2007

27. Prezent

Dostałam prezent imieninowy od robótkującej koleżanki. Teraz tylko pyszna herbatka, jakieś ciasteczko i nastrój do robótek idealny :-)
filiżanka

wtorek, 6 lutego 2007

26. Muszkieter

Mój mały muszkieter może iść już na bal. Kostium skończony. Zdecydowałam się na zapięcie z zatrzasek, żeby było niewidoczne. Płaszczyk szyło się nawet dość przyjemnie. Całość prezentuje się jak na zdjęciu. Zobaczymy, czy przetrzyma jutrzejszą zabawę :-)
muszkieter

25. Karnawał

Mamy karnawał, a karnawał to jak wiadomo sezon zabaw. W przedszkolach zwykle organizują bale przebierańców. Moje dziecko ma takowy we środę, więc wypadało mu coś uszyć. Strój co prawda jeszcze nie skończony, ale zrobiłam mu zdjęcie w czasie przymiarki i postanowiłam je pokazać. Po guziki pojadę rano, ale coś mi po głowie chodzi myśl, żeby podszyć od spodu zatrzaski, to nie będzie wcale widać zapięcia. Brakuje jeszcze peleryny i tutaj nie wiem, czy zrobić ją z materiału, z ktorego uszyłam spodnie, czy z innego - trochę jaśniejszego. Kołnierzyk jest taki sam jak rękawy, tylko światło się odbiło. Jak strój zostanie skończony postaram się zrobić zdjęcie w świetle naturalnym.
muszkieter

piątek, 2 lutego 2007

24. Nad rzeką

Obrazek skończony został w maju i do tej pory czekał na oprawę. Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. Co prawda byłam z nim do oprawy trzy razy, ale za pierwszym razem akurat było nieczynne, za drugim razem okazało się, że dwa dni wcześniej zakład został zlikwidowany, a za trzecim razem (już w innym zakładzie) nie mieli passepartout. Tak więc dzisiaj wybrałam się wreszcie do sklepu plastycznego, kupiłam co trzeba i obrazek oprawiłam sama.
rzeka

środa, 31 stycznia 2007

23. Przerwa

Niniejszym ogłaszam przerwę w robótkach, która potrwa do końca tygodnia (pod warunkiem, że tyle wytrzymam). Muszę sobie przyswoić zmiany w podatkach, a to niestety jest dosyć czasochłonne i niezbyt przyjemne. Jak na razie mam dwie książki, z których jedna ma stron 211 a druga 359 i muszę przez nie przebrnąć jak najszybciej. Mam nadzieję, że nie odbiją się one ujemnie na moim stanie umysłowym (chociaż czy coś może mi jeszcze bardziej zaszkodzić? ;-))

wtorek, 30 stycznia 2007

22. Spódnica

Coś ta moja spódnica z godetami jest jakaś pechowa.  Zrobiłam godet jeszcze raz (już nie pamiętam która to jest wersja, bo tyle ich było) wg wzoru z serwety i stwierdziłam, że chyba jest trochę za szeroki. Postanowiłam skroić materiał, pozszywać kawałki i przypiąć zrobiony godet. No i miałam rację - za szeroki. Będę robić jeszcze raz - tym razem węższy. Zastanawiam się jednak nad zmianą wzoru. Chyba wybiorę jakiś banalny wzorek. Najwyżej zasnę przy robieniu, ale łatwiej będzie go dopasować na szerokość i długość.
godet 3

poniedziałek, 29 stycznia 2007

21. Bułeczki

Pierwszy raz piekłam dzisiaj bułeczki. Ale na pewno nie ostatni. Czy zamieniam się w kurę domową czy w panią domu? Pieczenie bardzo spodobało się mojemu synkowi. Obiecałam mu, że jutro też je upieczemy. A na razie zajadamy się bułeczkami z powidłami jabłkowymi (też smażonymi dzisiaj).
bułeczki

20. Szal

Mohairowy szal skończony. Szkoda, że nie wzięłam całej włóczki na wyjazd, bo skończyłabym go wcześniej. A tak musiałam czekać aż wrócę do domu. Nie lubię nie mieć robótki. Już chyba (a właściwie na pewno) się uzależniłam i strasznie dziwnie się czułam mając puste ręce. Ale za to po powrocie do domu mogłam nadrobić i szal został skończony. Nie wiem kiedy będę go nosić, bo pasuje do płaszcza, który zbyt ciepły nie jest, więc się na mrozy nie nadaje, ale idzie odwilż, więc może niedługo go założę. W każdym razie cieszę się, że włóczka nie zabiera mi miejsca w magazynku, bo był już za bardzo zapełniony. O wiele lepiej się czuję mając ją na innej półce i w innej szafie w postaci szala. Muszę jak najszybciej wyrobić zapasy włóczek, bo strasznie mnie korci zakup czegoś nowego, a obiecałam sobię, że dopóki nie zniknie przynajmniej połowa z tego co mam, nie kupię nic nowego. A głupio złamać słowo dane samej sobie.
szal wzorek

sobota, 27 stycznia 2007

19. Spodnie skończone

Brakuje co prawda jeszcze guzików, ale nie miałam czasu na wyprawę do pasmanterii. A tak swoją drogą, to powinien być jakiś przepis mówiący, że na każdym osiedlu powinna być co najmniej jedna pasmanteria. A tak po głupiego guzika trzeba tłuc się tramwajem. Trudno, guziki kupię w poniedziałek. Przez weekend szelki będą spięte agrafkami. Po bokach przyszyłam rzepy, ale na szelkach mogłyby się odpinać.
A gotowe spodnie wyglądają tak:
spodnie
Ważne, że na Michała są dobre i mam nadzieję, że przyszłej zimy też znajdą zastosowanie.
A na wyjazd biorę druty. Planuję zacząć szalik. Ciekawe, czy mi się uda coś zrobić?

piątek, 26 stycznia 2007

18. Spodnie

Dzisiaj szyję spodnie do zabaw na śniegu. Ponad rok temu kupiłam w sklepie z resztkami kawałek materiału - ocieplane takie coś ortalionopodobne. W zeszłym roku uszyłam Michałowi z tego kurtkę i jeszcze zostało. Starczy na spodnie ogrodniczki. Na śnieg idealne. Za to cały wczorajszy wieczór szukałam kremowego dzianinkowatego polarku na podszewkę. Pamiętałam, że spory kawałek został mi od kurtki. I nic - jak kamień w wodę. Dopiero dzisiaj mi się przypomniało, że dałam ten kawałek mamie na czapkę i szalik. No cóż - zawsze jak się jakiejś szmaty pozbędę to potem okazuje się potrzebna. A gdzie te wszystkie szmaty trzymać? Trudno - spodnie będą bez polarka. I tak będzie miał pod spodem rajstopy a materiał i tak jest ocieplany - nie powinno mu być zimno. Nie wiem tylko jakie zrobić zapięcie przy szelkach. Guzików nie mam i na pewno nie zdążę pojechać do miasta do pasmanterii. Spodnie muszę skończyć dzisiaj, bo jutro rano wyjeżdżamy na wieś do teściów. A śniegu u nich sporo, więc szykuje się niezła zabawa. Może zrobię zapinane na rzepy? Tylko czy się nie będą odpinać? Coś wymyślę. A materiał wygląda tak:


materiał
Jest bardziej bordowy niż czerwony. Lewa strona wygląda koszmarnie.

czwartek, 25 stycznia 2007

17. Godety

Moja spódnica z godetami ma pecha. Prawie cały jeden godet został dzisiaj spruty przez mojego synka. Zostały mi do zrobienia 3 rzędy do końca i zadzwonił telefon. Rozmawiałam może dwie minuty a w tym czasie moje dziecko zdążyło spruć ponad połowę i poplątane na maksa nici porozrzucać po całym pokoju. No i poobwiązywał je wokół świecznika od pianina. Normalnie się rozpłakałam. I co z tego, że mnie przeprosił? Muszę robić od nowa.

16. Zima

Ech, po co planować, skoro i tak plany ulegają zmianie? Przyszła wreszcie zima a z nią mnóstwo śniegu. Odbyłam dzisiaj z moim synkiem pierwszą w tym roku bitwę na śnieżki. Było cudownie. Przez moment czułam się znowu jak dziecko. Na wszelki wypadek wzięłam mu kilka par rękawiczek. Nie rzewidziałam tylko, że przydałoby się też kilka par spodni - całe spodnie przemoczyl. Ale spodni i tak na śniegu nie mogłabym mu zmienić - rękawiczki zmienić zdecydowanie łatwiej. I tak przypomniało mi się, że zostało mi trochę materiału od zeszłorocznej kurtki. Mam nadzieję, że wyjdą z tego spodnie. Tak więc godety chowam na chwilę do szuflady i lecę robić formę. Spodnie powinny być idealne do zabawy na śniegu. Mam tylko nadzieję, że zanim je uszyję śnieg nie stopnieje :-)).

środa, 24 stycznia 2007

15. Skończyłam

Skończyłam wyszywać lilie. A ponieważ udało mi się zdobyć schemat różyczek, postanowiłam wyszyć cały komplet. Mulinkę mam kupioną tylko na kamelie, więc muszę się udać na zakupy. No i rameczki muszę kupić nowe, bo obrazków będzie 4. Ale to w bliżej nieokreślonej przyszłości, ponieważ muszę wreszcie uszyć sobie spódnicę z szydełkowymi godetami. Ferie się kończą, niedługo trzeba iść do pracy a ja sobie postanowiłam, że pierwszy dzień po feriach powitam w nowej spódnicy. Czy mi się to uda? Sama nie wiem. Ale jak nie spróbuję to się nie dowiem. W związku z tym na razie igiełka idzie na bok a do łask powraca szydełko. No i będę rzadziej pisać, bo z racji tego, że godety będą jednakowe, to trochę nudno byłoby wstawiać takie same zdjęcia.
A gotowe lilie wyglądają tak:
lilie4

wtorek, 23 stycznia 2007

14. Lilie

Wyszywam sobie powolutku i coraz bardziej mi się podobają. Do kompletu planowałam wyszyć jeszcze kamelie (ramki mam dwie i dwa haczyki w ścianie czekają aż coś na nich powieszę). Ale coraz wiekszą mam ochotę na całą serię tych kwiatów. Są jeszcze róże, do których nie mam niestety schematu i peonie. Kto wie, może jeśli uda mi się znaleźć te różyczki wyszyję je wszystkie, kupię nowe ramki i powieszę na innej ścianie? A do tych ramek, które mam zawsze mogę wyszyć coś innego.
Ale na cóż snuć plany długoterminowe jak jeszcze lilii nie skończyłam. Na dzień dzisiejszy wyglądają tak
lilie 3

poniedziałek, 22 stycznia 2007

13. Sweter

Skończyłam. Całość została pozszywana, przymierzona i pasuje. Małżeński obowiązek spełniony ;-)) Nawet nie myślałam, że będzie się tak cieszył z tego swetra. Ale to było bardzo miłe. Moi obaj panowie mają teraz podobne swetry. Szkoda tylko, że nie są z takiej samej włóczki. Mąż stwierdził, że w sobotę wybiorą się w nich razem do teściów.
swetry
a tu zbliżenie wzoru sweterków (specjalnie dla Ani) :-)
wzór
A ja tak w międzyczasie sobie siedzę i dłubię lilijki
lilie2

niedziela, 21 stycznia 2007

12. Mała imprezka

Wczoraj była mała robótkowa imprezka, czyli comiesięczne spotkanie robótkowe połączone z rocznicą spotykania się na Kalwaryjskiej oraz urodzinami Violi. Serweta została wręczona i się spodobała. Nagadałam się na cały następny miesiąc i nadotykałam cudownych prac. A że przy okazji zrobił się mały zjazd "ciotek kołderkowych" to dostałam motywacji do szybszego skończenia kolejnego kwadracika. Wreszcie dokonałam zakupu kanwy i mulinek, których mi brakowało, więc ruszam do boju :-)
A poniżej część zdjęć z wczorajszego spotkania. Resztę mozna obejrzeć tutaj: http://www.koronki.art.pl/galerie/20070120/index0001.html
Pierzasta impreza Renulek Sue
tort łowiecki Keetey

piątek, 19 stycznia 2007

11. Na poprawę humoru

Z okazji kiepskiej pogody i kiepskiego humoru postanowiłam zabrać się za coś małego, gdzie w krótkim czasie zobaczę koniec robótki. Ponieważ już od 2 lat dwie rameczki czekają aż coś w nie oprawię postanowiłam coś do nich haftnąć. Pierwszy raz dobierałam obrazki do ramek. Ramki zostały kupione do zupełnie innych obrazków - do kanw z nadrukiem z tematyką religijną. Zaczęłam jeden i stwierdziłam, że nie mogę ich wyhaftować, bo nie wypada kląć przy Matce Bożej. Tak krzywo była ta kanwa nadrukowana. No i oba obrazki zostały wysłane na dno szuflady, w celu pogrążenia się w zapomnieniu.  Ramki są (nawet haczyki w ścianę zostały już wbite), szukałam więc kompletu dwóch obrazków do ramek. No i znalazłam kwiaty. Jako, że kwiaty pasują do wszystkiego, stwierdziłam, że się nadają. Tło nie będzie zahaftowane do końca, ponieważ ramki są większe i muszę trochę pokombinować z passe-partout. Czy je będe haftować, to się okaże po zakupach w sklepie plastycznym. Mam nadzieję, że uda mi się dobrać odpowiedni kolor, czyli pasujący zarówno do obrazków, ramek i wystroju pokoju. Ale nic - zabrałam się za haftowanie. Dobrze, że zapas muliny w domu zawsze jakiś jest, to mogłam coś zrobić. Brakujące kolorki kupię sobie jutro przy okazji spotkania grupy robótkowiczek.
A oto rezultat nocnej wichury i kawałeczka dzisiejszego popołudnia
lilie

czwartek, 18 stycznia 2007

10. Robótkowa chandra

Sweter dla męża w zasadzie skończony. Rękaw się suszy, jak wyschnie to go pozszywam. Mam nadzieję, że będzie dobry.
Mam trochę różowego cukierkowego mohairu. Na sweterek nie wystarczy, ale pomyślałam, że może zrobię z niego szal. Cały wieczór siedziałam i próbowałam różne ściegi ażurowe i nic. Żaden mi się nie podobał. I znowu włóczka pójdzie w kąt czekać na natchnienie. A tak chciałam zużyć posiadane zapasy
próbka
W międzyczasie zrobiłam też godet do spódnicy - wymyśliłam sobie spódnicę z szydełkowymi godetami. I co? - za mały. Do krótkiej spódniczki jest w sam raz, ale ja chcę długą. Muszę poszukać innego woru.
godet

A mam do zrobienia jeszcze kwadracik koderkowy. I pewnie wzięłabym się za niego gdybym miała kanwę. A z okazji choroby dziecka jestem uziemiona i do sklepu będę mogła wyskoczyć dopiero w sobotę. I jak tu mieć dobry humor?

wtorek, 16 stycznia 2007

9. Prezent

Prezent urodzinowy skończony. Nawet zadowolona jestem z tego krochmalu - ładnie usztywnił robótkę. Gotowa serweta ma średnicę 70 cm. Mam nadzieję, że spodoba się jubilatce.

duża serweta
A oto co zostało z małej serwetki. Musiałam spruć ostatni rządek, żeby dokończyć tę większą, ale i tak może być. Nie wygląda tragicznie.

mała serwetka

poniedziałek, 15 stycznia 2007

8. Po weekendzie

Muszę się pochwalić, że weekend miałam pracowity. Pracowity robótkowo oczywiście. Skończyłam rękaw do swetra męża, uprałam go i teraz schnie. Ale już widzę, że będzie dobry i zabieram się za drugi. Skończyłam też (właściwie to skończyłam ją dzisiaj) serwetę dla koleżanki. Bałam się, że zabraknie mi nici na ostatnie okrążenie, ale dobrze, że nie zdążyłam wydać tej małej serwetki, którą zrobiłam najpierw, to trochę ją sprułam i duża serweta skończona. Została już naciągnięta i wykrochmalona. Pierwszy raz użyłam krochmalu w sprayu. Okaże się jutro czy jest coś wart.
Dostałam też dzisiaj przesyłkę ze sklepu internetowego, gdzie dokonałam pewnych zakupów robótkowych. Ale się cieszę. Nic tak nie poprawia nastroju jak zakupy związane z hobby.
Zdjęcia będą jutro. Chcę je zrobić przy świetle dziennym.

piątek, 12 stycznia 2007

7. Serweta

Stwierdziłam, że poprzednia serwetka jest za mała jako samodzielny prezent, jest natomiast za duża, żeby zrobić cały komplet. Wobec tego zaczęłam coś nowego. Nie wiem jakie będą wymiary skończonej serwetki. Na razie średnica wynosi 38 cm. I dzisiaj chyba więcej nie przybędzie, bo mąż domaga się skrócenia spodni. Lecę więc do maszyny.
Jak ja nie cierpię przeróbek krawieckich.


serwetka

czwartek, 11 stycznia 2007

6. Taki sobie przerywnik

Robię ten sweter i robię a w międzyczasie powstała serwetka. Miała być prezentem urodzinowym dla koleżanki, ale chyba dostanie ode mnie coś innego. Jeszcze muszę ją wykrochmalić i uprasować, no i zastanowić się do której szuflady ją włożyć :-)
serwetka

środa, 10 stycznia 2007

5. Przedszkole

No i mąż znowu musi troszkę poczekać na swój sweter. Wczoraj, kiedy odbierałam synka z przedszkola pani powiedziała, że na dzisiaj mam mu przygotować strój gimnastyczny i podpisany woreczek z materiału na tenże strój.
O ile ze strojem nie było problemu, bo koszulek i spodenek mamy spory zapas, o tyle z woreczkiem był problem.Trochę się na panią zezłościłam, bo mogła o tym powiedzieć wcześniej, albo wywiesić jakieś ogłoszenie a nie tak z dnia na dzień. Inne mamy też nie były zadowolone, kiedy się o tym dowiedziały. Podobno Sanepid im się przyczepił i teraz trzeba nadrabiać. No i nadrabiałam. Usiadłam do maszyny w nocy, kiedy wszyscy usnęli i miałam spokój. Machnęłam taki woreczek. Synkowi się spodobał.


woreczek

wtorek, 9 stycznia 2007

4. Sweter dla męża

Skończyłam kwadracik i wreszcie mogę się zabrać za robienie swetra. Sweter miał być prezentem gwiazdkowym, ale mąż nie mógł się zdecydować na kolor i włóczka została zakupiona zbyt późno, żebym mogła zdążyć do świąt.  Wobec tego działam teraz. Przód i tył skończone. Nawet je namoczyłam i położyłam do wyschnięcia dla nabrania kształtów.  Zrobiłam tak pierwszy raz, ale widzę efekt i będę to robić już przy wszystkich sweterkach. Widzę różnicę we wzorze na elementach po tym zabiegu w porównaniu z rękawem, który jest w trakcie robienia. Wzór układa się zupełnie inaczej - jest ładniejszy. A ja cóż - niby robię ten sweter, ale po głowie kołacze mi się myśl o nowej robótce, do której już rwą mi się ręce. Ale o nowych robótkach to napiszę innym razem. Na razie przedstawiam gotowe części swetra. Już się uśmiecham na myśl o moich chłopakach (mężu i synku) ubranych w jednakowe swetry :-)
sweter

niedziela, 7 stycznia 2007

2. Noworoczne postanowienia

Z okazji tradycji postanowień noworocznych tradycyjnie już postanowiłam nie zaczynać nowej robótki przed skończeniem starej.  Nie wiem czy w tym roku mi się to uda, no bo co wtedy postanowię za rok?
W tej chwili mam kilka zaczętych robótek w różnych technikach.
Najważniejsza rzeczą jest sweter dla męża. Mam już przód, tył i kawałek rękawa. Myślę, że skończę go niebawem, gdyż doping mam w domu nieustanny - mąż nie może się doczekać kiedy go włoży. Sweter będzie taki sam, jaki zrobiłam dla syna. Będą chodzić jednakowo ubrani. Mężowi tak się sweterek synka spodobał, że nawet sam kupił włóczkę na sweter dla siebie.
Haftuję również dwa obrazki haftem krzyzykowym. Pierwszy to Madame Recamier a drugi to kwadracik na akcję "Kołderka za jeden uśmiech". Kwadracik niedługo skończę, gdyż termin wysyłki jest coraz bliżej. A Madame przedstawiam poniżej.
       odsłona pierwsza  oryginał

A w planach? Cała masa robótek.  Tylko czasu mało.

1. Początki

Pierwsze kroki w świecie robótek stawiałam bardzo dawno. W zasadzie to sama nie pamiętam kiedy to było. Natomiast pierwsze kroki w blogowaniu stawiam teraz. Długo się zastanawiałam czy zacząć, bo z racji mojego słomianego zapału do wszystkiego bałam się, że cały blog skończy się na kilku wpisach. Ale pewna osoba zobowiązała się do stałego dopingowania. Wobec tego blog uważam za otwarty.