wtorek, 25 grudnia 2012

175. Retro kołnierzyk

Czas otwierania prezentów minął, więc mogę się już pochwalić kołnierzykiem, jaki wykonałam w prezencie gwiazdkowym dla internetowej koleżanki z forum literacko-historycznego.
Kołnierzyk trochę w stylu retro.
Można go nosić albo wiązaniem do przodu, albo do tyłu. W drugim przypadku atłasową wstążkę można zastąpić guzikiem.



Do tego gładka, ciemna sukienka i można przenieść się w przeszłość :)
Kołnierzyk wykonałam z nici Maja. Planuję kolejny zrobić dla siebie.

piątek, 21 grudnia 2012

174. Święta idą

Święta idą. Widać to w coraz większych kolejkach w sklepach, pośpiechu, ludziach na ulicy z wypchanymi siatami. Widać też po dekoracjach i organizowanych wszędzie Jasełkach.
W przedszkolu dzieci też przygotowały Jasełka. Młodszy miał grać pastuszka, więc musiał powstać kostium. Całkowity recykling. Futro ze starego kożucha mojej mamy, baza kamizelki ze starego płaszcza. Plus pokłute palce - musiałam szyć ręcznie, gdyż maszyny kuśnierskiej nie posiadam. Ale nic to - zagoi się. Ważne, że Młodszy z kostiumu zadowolony i przedstawienie się udało :)


A wczoraj rano w drodze na zajęcia natknęłam się na wystawę szopek. To już nieodzowny element świąt:)
Zdjęć mało, bo nie chciałam się spóźnić do pracy.





Wszystkim Odwiedzającym życzę miłych, zdrowych, pełnych spokoju i radości Świąt Bożego Narodzenia :)

niedziela, 16 grudnia 2012

173. UFOków ciąg dalszy

Pisałam ostatnio o porządkach w szafie i nieskończonych robótkach. Pretekstem do wyciągnięcia wszystkiego był konkurs na forum hafciarskim. Tematyką była jesień w dowolnej technice. Był to dla mnie impuls do skończenia szala, który zaczęłam robić pod koniec ubiegłej zimy. Znowu zima się skończyła i jakoś tak szal poszedł w odstawkę.
W związku z tym, że była to praca konkursowa, nie mogłam pokazać jej wcześniej na blogu.
Ale opłacało się zachować tajemnicę, bo szal zajął trzecie miejsce :)



Włóczka wygrana w candy w zagrodzie - wełna z jedwabiem. Cudowna w dotyku.

Podsumowując nieskończone prace, obecnie mam rozgrzebane:
1. sweter dla męża - przymierzony - rękawy do skrócenia, tak jak podejrzewałam;
2. szydełkowa firanka - prawie skończona, ale potrzebne mi są takie dwie, więc do końca daleko;
3. obraz firmy GK - do końca jeszcze daleko;
4. seria z czerwonym samochodzikiem do pokoju Starszego - zaczęty pierwszy obrazek.

W sumie chyba nie jest tak źle z tymi UFOkami? Gorzej z kolejką rzeczy do zrobienia ;)

środa, 12 grudnia 2012

172. UFOk wylądował

Przy robieniu ostatnich porządków przeraziła mnie ilość "trupów w szafie". Niektórzy nazywają je bardziej z angielska (a to modne ostatnio) UFOkami. Postanowiłam więc, że i ja się zrobię "bardziej światowa" i też nazwę tak swoje wyrzuty sumienia.
Pierwszym wyrzutem sumienia był zaczęty w ubiegłoroczne ferie zimowe sweter dla męża. Zrobiłam przód i tył i nawet zszyłam je razem (inaczej nie dało rady zrobić kołnierza). I na tym etapie ferie się skończyły. A że u nas ferie były późno, to wraz z końcem ferii skończyła się zima. A na co komu gruby zimowy sweter w marcu? Tak więc sweter bez rękawów powędrował do szuflady. W tym roku z szuflady został wyjęty. Zrobienie rękawów zajęło 3 dni. Kolejne dwa dni schły po blokowaniu. Następnie rękawy zostały przypięte do swetra w celu zmierzenia czy przypadkiem nie wyszły za długie (po blokowaniu zmieniły nieco swój rozmiar). No i tak sobie leżą przypięte. Nie napiszę jak długo, bo mąż podczytuje blog i potem będzie miał pretensje, że go obgaduję ;)
Czekając więc aż właściciel będzie miał czas przymierzyć ów sweter, wyciągnęłam kolejny wyrzut sumienia. Tunika dla mnie. Również zaczęta ubiegłej zimy. Przerwałam jej robienie, żeby zrobić sweter dla męża. A że swetra mężowi nie skończyłam, to głupio było kończyć tunikę dla siebie. W dodatku jakoś tak nie leżała zbyt dobrze, a że ja pruć nie lubię to dałam sobie czas do namysłu. Czas do namysłu się skończył, tunika została spruta i zrobiona od nowa. Przynajmniej wyrzutów sumienia nie miałam, no bo przecież sweter dla męża skończyłam. To, że nie ma czasu przymierzyć czy jest dobry, to już nie moja wina.
A tunika wyszła tak:




Karczek robiony rzędami skróconymi. Tyle się o tych rzędach nasłuchałam, że trochę się ich bałam. A okazało się, że są proste i bardzo przyjemne.

Przy okazji pozdrawiam Pimposhkę. Poznajesz tę włóczkę? :) Wyrobiłam całą. Bałam się, że mi zabraknie i dlatego wybrałam model robiony bez zszywania od góry. Włóczki zostało jakieś 30 cm. 

poniedziałek, 26 listopada 2012

171. GK odsłona 7

Wolny weekend sprzyja robótkowaniu. Postanowiłam zrobić robótkowy rachunek sumienia i powyciągałam zaległe UFOki. Z efektów jestem zadowolona. Udało mi się skończyć sweter dla męża (ale o tym w osobnym wpisie) i podgonić z haftowaniem. Skończyłam kolejną stronę schematu.


Aktualnie mam na drutach jeszcze jeden UFOk. Mam nadzieję, że szybko uda mi się go skończyć (mam wielką ochotę zacząć kolejną robótkę, ale druty zajęte ;) ).

poniedziałek, 19 listopada 2012

170. Bluzka z baskinką

Dawno, dawno temu (no, może nie tak dawno, ale pół roku z hakiem z pewnością minęło) wybrałam się do hurtowni tkanin.Wróciłam do domu z wielkim pakunkiem. To jest (a właściwie był) przedostatni materiał, z którego jeszcze nic nie uszyłam. W tkaninie zakochałam się od pierwszego wejrzenia.


Jedwabny żakard niesamowicie miły w dotyku. I jak można było go nie kupić? No, nie można było. Musiałam kupić. I tak sobie leżał, i leżał, i żaden fason mi do niego nie pasował. Ale do czasu, aż zobaczyłam w Burdzie bluzkę z baskinką. Pomyślałam, że ten fason będzie idealny.
Bluzka bardzo popularna - na wielu blogach ją widać, ale moja jest z długim rękawem.




Uszyłam ją w październiku i chodzę w niej dość często. Idealnie pasuje do pracy, gdzie jest ciepło, więc żakiet się nie sprawdza, a jednocześnie z krótkim rękawem nie bardzo wypada.


Ponieważ materiał dość długo czekał na szycie, zgłaszam go do akcji uwalniania tkanin z szafy.

piątek, 9 listopada 2012

169. Poszłam po skarpetki

Czy Wasze dzieci też strasznie szybko zdzierają skarpetki? Już się zaczęłam zastanawiać, czy te skarpetki takie słabe teraz robią czy to moje dzieci wyjątkowe wiercipięty są. Grunt, że znowu przyszła pora wybrać się na zakup skarpetek. Po skarpetki chodzę do osiedlowej pasmanterii, bo mają spory wybór. No i poszłam. I stałam w kolejce. A jak stałam w kolejce to się rozglądałam. No i wypatrzyłam. Kolor mnie zauroczył. Wymiziałam się motkiem - nie gryzie. No to jak mogłam nie kupić? No jak? Kiedy taka milutka no i ten kolor taki cudny. Kupiłam. 4 motki, bo więcej nie było. Na dłuższą tuniczkę z golfem ale bez rękawów może wystarczy. Skład: 30% wełna 70% akryl. Czy ktoś już z tej włóczki coś robił? Wydajna jest czy nie bardzo? Wystarczy mi 400 gram (696 metrów, bo to grube jest) na bezrękawnik? Wysoka jestem. Na wszelki wypadek chyba zacznę robić od góry.


P.S. Skarpetki dzieciom też kupiłam ;)

środa, 7 listopada 2012

168. Złoty Krój

Ostatnio Burda mnie tak często zawodzi (wszystko, co szyłam wychodziło o kilka rozmiarów za duże), że postanowiłam zaryzykować i sprawdzić jej konkurencję, czyli Złoty Krój. Z zasady wykroje są dostosowane pod wymiary konkretnego człowieka a nie pod wymiary standardowe tak jak w Burdzie. Paczka przyszła wczoraj i nie mogę się doczekać wolnej chwili, alby wypróbować wykroje. Słyszałam na ich temat wiele dobrego i mam nadzieję, że się nie zawiodę.





Zamówiłam zestaw startowy, w którym jest cala masa modeli dla kobiet, mężczyzn i dzieci. Są to wykroje standardowe, więc można poszaleć i trochę je przemodelować. Życzcie mi więc więcej wolnego czasu :)

sobota, 3 listopada 2012

166. Najnowsze zakupy na Burda.pl

Ostatnio szyję więcej dla Starszego. Po pierwsze, radykalnie zmienił mu się gust, a po drugie szkoła wymaga bardziej eleganckiego ubioru. Do tej pory korzystałam z wykrojów Burdy. Ale jak zaczęłam szukać konkretnych rzeczy, to zauważyłam, że znalezienie czegoś na chłopca w rozmiarze powyżej 140 graniczy prawie z cudem. Na dziewczynkę jeszcze coś się trafi, ale też niezbyt dużo. Czyżby zapomnieli, że dzieci rosną? Pomiędzy rozmiarem 140 a rozmiarami dla dorosłych, w wykrojach jest wielka luka. Do tej pory tego nie zauważyłam, bo takich wykrojów nie potrzebowałam. No ale jak już wspomniałam dzieci rosną - moje też. Wykrój na kamizelkę pokazywaną we wcześniejszym poście musiałam więc zrobić sama.
Przy okazji testowaniu portalu Burdy w jęz. polskim przejrzałam ofertę sklepu. No i znalazłam to, co mnie interesuje, do tego w pełnej rozmiarówce. Jak mogłam nie kupić? Mam nadzieję, że będę zadowolona.
Przy okazji zakupów dla starszego kupiłam wykrój na płaszczyk dla siebie. Bardzo mi się ten fason podoba, ale nie wiem czy w najbliższych latach go uszyję. Czas nie jest ostatnio moim sprzymierzeńcem.


Odnośnie sklepu internetowego Burdy mam trochę uwag:
minusy:
- po złożeniu zamówienia wyskakuje komunikat, że potwierdzenie zamówienia przyjdzie na maila - do dzisiaj takiego potwierdzenia nie dostałam,
- przy płaszczyku była informacja, że wykrój po zakupie jest do ściągnięcia ze strony internetowej. Przeszukałam stronę na wszystkie strony i wykroju do pobrania nie znalazłam. Trochę się przestraszyłam, że wydałam pieniądze na darmo, okazało się jednak, że jest w formie papierowej (co mnie bardzo cieszy, gdyż w dalszym ciągu nie posiadam drukarki),
plusy:
- bardzo dobra i szybka komunikacja ze sklepem. Udało mi się potwierdzić zamówienie i szybko dostałam przesyłkę.
Na stronie polskiej jest jeszcze trochę niedoróbek ale mam nadzieję, że szybko się to zmieni i będziemy mogły/li cieszyć się z prężnie działającego serwisu.

czwartek, 1 listopada 2012

165. Byłam w przedsionku Raju

Chwila oddechu w pracy zawodowej, więc można nadrobić zaległości blogowe. Dzięki Ince w ubiegłym tygodniu byłam na otwarciu cudownej wystawy.
Wystawa mieści się w Domu Jana Matejki i nosi nazwę "Wielka rekwizytornia artysty". Są na niej stroje i kostiumy z kolekcji Jana Matejki.
Zachwyciłam się tak bardzo, że nie miałam ochoty wracać do domu. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że Muzeum posiada w swoich zbiorach tak wspaniałe i bliskie memu sercu eksponaty.
Najpierw zaczniemy może od ubrań. Na zdjęciach tego niestety nie widać, bo w salach było ciemno i trudno było cokolwiek uchwycić aparatem bez flesza, ale stroje są przepięknie haftowane.



I zbliżenie na haft na spódnicy (niestety w sali było tak ciemno, że prawie nic nie było widać). Na ten haft uwagę zwróciła mi dopiero pani przewodnik (i chwała jej za to).


A że nie samą suknią człowiek żyje, to teraz pora na dodatki:





No i koronki. Ręcznie robione i tak niesamowicie delikatne, że aż niewyobrażalne jest, jak one zostały zrobione. I mnie i Inkę zachwyciła koronka klockowa tak cienka, że chyba na ościach rybich robiona, bo szpilki były na nią zdecydowanie za grube.



Na koniec zostawiłam najwspanialsza rzecz - parawan. Ale nie byle jaki - prawdziwe DZIEŁO SZTUKI. Tak mnie zachwycił, że nawet na poczęstunek nie poszłam, tylko korzystając z okazji, że inni poszli i sala zrobiła się pusta, stałam i chłonęłam oczami ile tylko mogłam.



A teraz zbliżenia - wiecie już co mnie tak zachwyciło?




HAFT - tak misterny i delikatny, że aż brakuje słów. Haft gobelinowy, haft płaski i haft koralikami - wszystkie techniki w jednej pracy. Czy może być coś piękniejszego dla kogoś takiego jak ja?

I bardzo dobra wiadomość dla mieszkanek Krakowa i okolic: Muzeum planuje warsztaty z koronkarstwa. Zostawiłam im na siebie namiary, więc gdy już coś będzie wiadomo na ten temat, ogłoszę to na blogu.

piątek, 19 października 2012

164. Golfiaczek

Chyba najdłużej robiony golfiaczek dla dziecka w historii robótkowania. W normalnych warunkach do zrobienia w jeden wieczór. Mnie zrobienie go zajęło dwa (DWA!!!) tygodnie. Zdjęcia robione wieczorem, więc był kłopot z uchwyceniem koloru. W związku z tym wstawiam dwa zdjęcia. Z lampą i bez lampy. A rzeczywisty kolor gdzieś pośrodku. Na szczęście Młodszemu się podoba. Zostało jeszcze trochę włóczki. Ciekawe ile czasu zajmie mi zrobienie czapki do kompletu?



Mieliśmy też dzisiaj małą szkolną uroczystość - pasowanie Starszego na ucznia. Co prawda w poprzedniej szkole miał już pasowanie jako pierwszoklasista, ale w obecnej szkole jest zwyczaj, że pasowane są wszystkie nowe dzieci, niezależnie od tego do której klasy chodzą.


No i znowu się wzruszyłam.

czwartek, 18 października 2012

163. Kamizelka

Bardzo dziękuję za miłe komentarze dotyczące haftu. W pasku bocznym po lewej stronie jest link do filmu, z którego  uczyłam się parkowania. Film jak dla mnie jest rewelacyjnie zrobiony i mam nadzieję, że jeszcze wiele osób z niego skorzysta.

Wpisy na blogu pojawiają się coraz rzadziej i bardzo nad tym ubolewam. Niestety przy pracy w 3 miejscach jednocześnie tak już jest, że na prace domowe czasu nie wystarcza. Czas na robótki jest tylko w nocy. A że człowiek z wiekiem robi się coraz starszy to i nie ma już siły na zarywanie nocek (kiedyś to się mogło i po kilka pod rząd zarywać).
W jedną z takich zarwanych nocek powstała kamizelka do szkoły. Niestety nie jest idealna. Powód - właśnie szycie w nocy. Pudło z kawałkami materiałów trzymam na szafie w pokoju, w którym śpią chłopcy. No i w środku nocy przypomniało mi się, że przecież wsadziłam do niego flizelinę. A że tłuczenie się po nocy i budzenie wszystkich przy okazji ściągania pudła z szafy było ostatnią rzeczą jaką chciałam zrobić, to kamizelka nie jest podklejona flizeliną. Mnie to razi, ale Starszemu na szczęście nie przeszkadza. Jak na formę robioną samodzielnie i szycie bez przymiarek i tak nie jest źle (a kamizelka była oczywiście potrzebna do szkoły na rano).


Nie wiem czy mi się będzie chciało odpruwać podszewkę i tę flizelinę przyklejać. Obawiam się, że moje lenistwo w tym przypadku zwycięży. W końcu do szkoły nie chodzi się w białej koszuli i kamizelce zbyt często a dzieci przecież szybko rosną i niedługo trzeba będzie uszyć następną. A do tego czasu spodziewam się własnej pracowni i już nie będę musiała przydasiów krawieckich upychać gdzie się da, tylko będą wszystkie w jednym miejscu. Wtedy to i szycie nocne nie będzie kłopotliwe :)

P.S.
W czasie ciszy na blogu uszyłam również bluzkę dla siebie - wykrój z Burdy. I znowu wyszedł namiot. Jestem w trakcie zmniejszania. Jak odzyskam do niej serce i wszystko pozmniejszam to się pochwalę.

poniedziałek, 24 września 2012

162. Powrót do haftu

Obraz zaczęłam haftować 5 września ubiegłego roku. Wyhaftowałam dwie strony schematu i musiałam przerwać. Potem ciągle było coś pilniejszego do zrobienia i haft sobie leżal, i leżał, i leżał, i czekał aż mi się za nim zatęskni i go wreszcie skończę. Tęsknić co prawda tęskniłam, ale czasu aby go dokończyć nie było. Ale teraz tak mnie przypiliło, ze po prostu musiałam. Więc haftuję i jednocześnie mam okropne wyrzuty sumienia, że powinnam w tym czasie robić coś innego - bardziej potrzebnego.
Na zdjeciu widać, że do tej pory haftowałam kolorami a teraz zaczęłam parkować nitki. No i jak na razie nową metodą jestem zachwycona. Nie wiem czy jest szybsza, bo przy moim trybie haftowania mierzenie czasu jest niemożliwe, ale od razu widać co wychodzi no i ryzyko pomyłki również jest niewielkie. 

piątek, 21 września 2012

161. Spodnie i torba na zakupy

No i wreszcie przyszedł czas na nadrabianie zaległości blogowych. Na pierwszy ogień idą spodnie uszyte dla starszego syna na rozpoczęcie roku szkolnego.


I na specjalne życzenie wpuszczana kieszonka z tyłu.


Ciężko się fotografuje ciemne materiały.
W najbliższym czasie powstanie jeszcze jedna para takich spodni, gdyż w nowej szkole strój galowy jest często potrzebny.

Pochwalę sie jeszcze torbą, którą dostałam od Loli Joo za złapanie licznika. Prawda, że śliczna? A w środku ma jeszcze podszewkę :)


Jeszcze raz pięknie za nią dziękuję. Teraz mnie będzie można po torbie rozpoznać ;)

edit:
Zapomniałam dopisać, że spodnie są z uwolnionej tkaniny - materiał odkupiłam od znajomej, u której trochę poleżał.

poniedziałek, 17 września 2012

160. Żyję

Jeszcze żyję, ale bardzo intensywnie pracuję i krążę pomiędzy Małopolską a Śląskiem. Wpisów zaległych cała masa a nie mam kiedy zdjęć zrobić i wstawić na stronę. Ale za kilka dni mam przerwę w tej intensywnej pracy, więc mam nadzieję, że wszystkie zaległości blogowe nadrobię :)

sobota, 25 sierpnia 2012

159. Saszetka

Ale się rozpędziłam. Dwa posty w jedno popołudnie - tego jeszcze nie było. Ale jak już wyciągnęłam maszynę i tak szybko mi się uszył woreczek to machnęłam przy okazji saszetkę na flamastry i kredki, które nie mieszczą się w tradycyjnym piórniku.


Na razie włożyłam do środka komplet flamastrów i saszetka wcale nie jest wypchana. Spokojnie zmieszczą się jeszcze kredki :)

158. Wrzesień coraz bliżej - worek na szkolny strój gimnastyczny

Rok szkolny zbliża się nieubłaganie. Najwyższa pora uzupełnić braki w wyposażeniu szkolnym. A że stary worek na strój gimnastyczny pamięta jeszcze czasy przedszkola, to tak na szybko powstał nowy. Materiał nie jest przypadkowy. Michał uwielbia wszystko co jest związane z kosmosem. Okładki szkolne też mamy w kosmos :) Tak więc jak zobaczyłam ten materiał wiedziałam, że muszę go kupić :)


Na worek naszyłam taśmę z wyhaftowanym imieniem i nazwiskiem. Tak na wszelki wypadek, gdyby zdarzyło mu się go gdzieś zostawić, a niestety mu się to zdarza i potem po całej szkole trzeba szukać. Teraz od razu będzie wiadomo kto jest właścicielem :)



W odpowiedzi na komentarze:
Nie kupiłam na Cepeliadzie nic związanego z robótkowaniem. Za to trochę zaopatrzyłam sobie kuchnię w różne przydatne drobiazgi. A że nie bardzo jest to związane z tematyką blogu to nie będę się chwalić.

piątek, 24 sierpnia 2012

157. Cepeliada

Tradycyjnie jak co roku wybrałyśmy się dzisiaj z Lucille na Cepeliadę. Same wspaniałości. Niestety upał był zbyt duży, żeby dokładnie obejrzeć każde stoisko. Może jeszcze jutro uda się pojechać jeśli będzie odrobinę chłodniej.
No ale trochę się naoglądałyśmy i trochę wydałyśmy :)
Na początek stoisko Bolesławca


Obkupiłyśmy się obie, martwiąc sie potem, czy uda nam się dostarczyć wszystko do domów w stanie nienaruszonym. Na szczęście przewidując zakupy wzięłam ze sobą wózek :)

No i trochę rękodzieła w temacie robótkowym :)



Pojawiły się również zapomniane makatki kuchenne. Pamiętacie je? Moja babcia takiej nie miała, ale wiem, że wśród innych osób z tamtego pokolenia (i z innych regionów Polski) były popularne.


Z makatkami znalazłam dwa stoiska.

Ciekawe jakie cuda będą w przyszłym roku?

156. FB

No i przyszedł na mnie czas, w którym założyłam profil na FB. Na razie poruszam się tam jak dziecko we mgle, no ale mam.
Zapraszam tutaj
A czy ktoś wie jak zrobić odnośnik do FB na pasku bocznym? Widziałam na innych blogach, więc jakoś na pewno się da ;)

wtorek, 21 sierpnia 2012

155. Firanki c.d.

Firanki uszyte. Zajęły mi bardzo dużo czasu i jeszcze wszystkich nie powiesiłam, ale przy tych kilku wiszących w oknach od razu jest inna atmosfera. Dom coraz bardziej przypomina dom, a coraz mniej budowę. Ale tyle rzeczy jest jeszcze do zrobienia. A fachowcy kojarzą mi się teraz tylko i wyłącznie z poślizgami w czasie i niesłownością. Dobrze, że wszelkie wykończenia tekstylne mogę zrobić sama. Przynajmniej tutaj nie muszę liczyć na innych.



Nie wiem jeszcze z czego uszyję zasłony. Waham się pomiędzy taftą a szantungiem. Kolor też jeszcze nie wybrany, ale mam czas. I tak długo jeszcze nie będziemy mieli mebli ;)