sobota, 21 maja 2016

309. Baltie

W szkole, do której chodzą moje dzieci, przeprowadzono etap ogólnopolski międzynarodowego konkursu programowania dla dzieci i młodzieży Baltie. W konkurs zaangażowana byłam podwójnie - raz jako mama dziecka, które zakwalifikowało się do tego etapu, a drugi raz - jako osoba aktywnie uczestnicząca w organizowaniu tego przedsięwzięcia.
Moim zadaniem było uszycie stroju małego czarodzieja, który jest w logo konkursu. Na wzór miałam tylko grafikę z komputera.
Po przejściu wielu kilometrów w poszukiwaniu odpowiednich materiałów i spędzeniu wielu godzin przy maszynie czarodziej Baltie był gotowy.

Strój szyłam na podstawie tego obrazka:
Mały czarodziej Baltie był obecny podczas trwania konkursu i dopingował zawodników.
Niestety, na konkursie nie byłam, więc zdjęcia mu nie zrobiłam, ale na stronie szkoły znalazłam zdjęcie z małym czarodziejem.
Pan po prawej to autor programu, który na ten etap konkursu specjalnie przyjechał z Czech.

P.S.
Gwiazdki jeszcze długo śniły mi się po nocach. Przetestowałam dwa kleje do tkanin i niestety oba przebijały tworząc nieciekawe plamy na materiale, z którego były zrobione gwiazdki, pomimo tego, że był wzmocniony flizeliną. Każdą gwiazdkę musiałam przyszyć.

wtorek, 17 maja 2016

308. Coś na dłonie

Prawdziwa dama nie opuszczała domu bez rękawiczek. Zimą, były to ciepłe rękawice, przeważnie ze skórki, ale latem mogły być koronkowe. Za szycie rękawic skórzanych brać się nie zamierzam, bo można je kupić, ale z letnimi koronkowymi tak dobrze nie jest. Jeśli są to tylko w jednym wzorze poliestrowej koronki. No i dodać należy, że bardzo oszczędnie szyte, czyli nawet porządnie nadgarstków nie zakrywają.
Jako, że większość imprez historycznych jest latem, potrzebne mi były takie lekki koronkowe rękawiczki. A skoro nie można kupić to trzeba je sobie zrobić samemu.
Robienie własnoręczne ma jedną wielką zaletę - robi się je na wymiar dłoni. W sklepowych rękawiczkach zawsze są na mnie za krótkie palce. Sama zrobiłam je w odpowiedniej długości. Wzięłam nici Ada 30 i szydełko 0,6mm i powstało coś takiego:

Rękawiczki przetestowane. Jedną imprezę już zaliczyły i jestem z nich zadowolona.

Nici jeszcze zostało. Może pora zacząć drugie, tylko innym wzorkiem?

poniedziałek, 9 maja 2016

307. Zamaszysta spódniczka

Trochę za długo leżał na półce kawałek czarnej bawełny z białym haftem. Leżał i leżał a ja ciągle odkładałam szycie na później. Jedną z przyczyn takiego leżenia był brak drugiego materiału pasującego kolorem. Materiał miał haft po obu bokach. Przecięłam go na pół, żeby spódnica była szeroka a haft był na dole. Ale połowa materiału była trochę za wąska na spódnicę - spódnica była za krótka. Do tego taka objętość materiału pogrubia. Nie chciałam mieć jej w pasie. Szukałam więc materiału na karczek. A nie jest łatwo kupić materiał w tym samym odcieniu czerni. Do tego materiał z haftem jest w kropeczki, których na zdjęciu nie widać. Kropki są również czarne, tylko wypukłe. Widać je tylko z bliska.
Ale wreszcie nadszedł dzień, w którym kupiłam inną czarną bawełnę bardzo zbliżoną odcieniem czerni. Szast - prast i powstała spódnica.
Bardzo ją lubię. Chodziłam w niej już kilka razy.
A na półce leży kawałeczek materiału, który jest negatywem tego, z którego uszyłam spódnicę, czyli czarny haft na białym tle w białe kropeczki. Szukam pomysłu na bluzkę. Tym razem nie poszaleję, bo raz, że materiału jest mało, a dwa, że wzór jednak mocno ogranicza.


piątek, 6 maja 2016

306. Spencer, czyli empirowy żakiet

Empirowe sukienki są zwiewne i delikatne, ale nosi się je nie tylko latem. Gdy jest chłodno, trzeba coś na nie założyć, żeby nie zmarznąć. Powstał więc empirowy żakiecik.
foto: Paulina Kowalczyk
foto: Paulina Kowalczyk
W sam raz na wiosenne chłody :)
Uszyty z bawełnianego aksamitu i ozdobiony złotym sutaszem. W całości na podszewce.

I kilka szczegółów (z pozdrowieniami dla Tamary)


Z przodu zapinany jest na haftki
Tak, to też jest haftka :)
Żakiet został przetestowany i jest bardzo wygodny. Teraz mogę chodzić na empirowe imprezy nie tylko latem :)

P.S.
Na pierwszym zdjęciu zapowiedź kolejnego wpisu. Robótka jest już skończona, trzeba tylko się zmobilizować do zrobienia zdjęć.



wtorek, 3 maja 2016

305. Serweta z przygodami, czyli jak Dorfi nici kupowała.

Serweta, o której wcześniej pisałam wreszcie jest skończona i leży na swoim miejscu. Nici zabrakło mi w połowie okrążenia. Co ciekawe, zabrakło ich również w pasmanterii. Zamówiłam, miały przyjść. Tydzień później nadal ich nie było, dwa tygodnie później również. Potem zaczęłam dość czasochłonne zlecenie i wychodziłam do pracy zanim pasmanterię otworzyli a wracałam gdy już była zamknięta. W sumie było mi wtedy wszystko jedno czy te nici kupię czy nie, bo i tak nie miałam czasu, żeby tę serwetę skończyć. Ale pewnego dnia wyszłam z pracy wcześniej i podjechałam do pasmanterii. I co? I pasmanteria była zamknięta - nici nie kupiłam. A czas leciał. Serweta na skończenie czekała już ponad miesiąc. Zlecenie skończyłam, poszłam do pasmanterii w godzinach otwarcia i co się dowiedziałam? Że nici były, ale już są wszystkie sprzedane. Ale pani zaproponowała, że może mi je zamówić - ZNOWU!!! Podziękowałam i stwierdziłam, że zamówię sobie w necie. Zapłacę dwa razy drożej, ale nie będę kolejnego miesiąca na motek nici czekać. I wyszłam. Dzień później jechałam do klienta. Pojechałam trochę za wcześnie i wdepnęłam do pasmanterii, która była niedaleko. I co kupiłam? Moje upragnione nici. Szast - prast i serweta skończona :)


I został mi prawie cały motek nici - aż się prosi, żeby zacząć coś z niego robić, ale tym razem coś mniejszego, żeby nici w ostatnim okrążeniu nie zabrakło ;)