wtorek, 31 stycznia 2012

115. Mężowski sweter

Od kilku dni dłubię sweter dla męża. I dziwnie mi się robi. Przyzwyczaiłam się do miękkich włóczek a ta przypomina trochę sznurek. No ale robię. A wzór wybraliśmy taki:


O dziwo kolor na zdjęciu wyszedł idealny (zdjęcie bez lampy). No ale i za oknem jasno. Wyszło piękne słoneczko. Szkoda tylko, że do słoneczka jako gratis dodano 22 stopnie mrozu ;)
Włóczka tweed Nordkap 60 Zitrona. Połowy przodu jeszcze nie zrobiłam a 10 deko już poszło. Mało wydajna jest. Kupiłam 80 deko i  nie wiem czy wystarczy.

poniedziałek, 30 stycznia 2012

114. Odrobina szydełka

Ostatnio intensywnie szukam wzoru na komplet serwetek do kawy. Jak znajdę jakiś fajny wzór to robię próbkę. No i w ten oto sposób powstały dwie serwetki. Jeszcze nie krochmalone, bo będę krochmalić hurtem jak już zrobię ten zaplanowany komplet.



Niestety są za małe, więc pozostaną w pojedynczych egzemplarzach. Mniejsza zamieszka na stoliku lalek a większa pewnie skończy w spiżarni jako kapturek na mniejszy słoik. Oba wzory mi się podobają, ale muszę kupić grubsze nici. W domu zostały niestety tylko cienizny niewiele grubsze od nici maszynowych. Zresztą lista zakupów w pasmanterii i tak jest spora. Skroiłam sobie spodnie i uszyć ich nie mogę bo brakuje suwaka, guzika i kawałka podszewki na wkład do kieszeni. A tu znowu dzieci chore i z domu nie wyjdę.
Z braku potrzebnych materiałów zabrałam się wreszcie za sweter dla męża. Na poprzednim wzorze poległam. Na szczęście mąż zaakceptował inny wzór ;)


Miałam w tym roku liczyć przerobione nici. No ale jak policzyć nici w tych serwetkach? Nie mam pojęcia ile zużyłam. Trzeba wyrobić motek do końca. I dlatego właśnie prawdopodobne jest, że w najbliższym czasie powstanie trochę serwetek na słoiki.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

113. Torebkowa robótka, czyli robótkowanie w miejscach publicznych ;)

Jako, że szkoda mi czasu na "nicnierobienie" i już dawno przestałam się wstydzić, że mnie za dziwaczkę wezmą, zawsze noszę w torebce druty lub szydełko. Oczywiście torebkowa robótka musi być niezbyt duża i skomplikowana, bo wtedy byłaby niewygodna. Poza domem więcej robię latem, kiedy spędzam z dziećmi dużo czasu w parku lub w piaskownicy. Późną jesienią i zimą jest z tym nieco gorzej. Poza domem robótkuję tylko we wtorkowe popołudnia, kiedy Michał jest na zajęciach w Centrum Kultury a zajęcia trwają zbyt krótko, żeby opłacało się wracać do domu. Robótki więc nie przybywa zbyt dużo. Zaczęłam się zastanawiać czy z robótki torebkowej nie powinna stać się robótką domową bo zanim ją skończę to będzie "po ptokach". A co robię? Szal z włóczki wygranej w candy w Zagrodzie. Na dzisiaj mam tyle:

niedziela, 22 stycznia 2012

112. Latka lecą

Nie macie wrażenia, że czas płynie coraz prędzej? Niedawno szyłam Michałowi strój na jego pierwszy bal karnawałowy w przedszkolu. Wczoraj był na kolejnym już swoim balu, tylko, że nie przedszkolnym a szkolnym. Ale na bal zaproszone było również rodzeństwo. Tak więc moi synkowie poszli obaj. Dla Wojtka stroju nie szyłam. Wyciągnęłam z szafy pierwszy strój Michała. Co prawda był na Wojtka troszkę za duży, bo Michał był o cały rok starszy kiedy szedł na swój pierwszy bal, ale i tak prezentował się dobrze.
Tak wczoraj wyglądali

 
A tak wyglądał Michał, kiedy mu szyłam ten kostium:


Lubię szyć kostiumy. Szkoda tylko, że Michał już nie chce chodzić w szytych ubraniach. Woli mieć sklepowe, takie jak mają koledzy.

czwartek, 19 stycznia 2012

111. Smęcenie zimowe i troszkę haftu

Dawno nie pisałam. Jakoś nie mam ostatnio nastroju do pisania. Pogoda sprawia, że nastrój spada poniżej akceptowalnego poziomu. Nic mi się nie chce. Ani pisać ani robótkować. Chociaż z tym ostatnim to tak nie do końca. Coś robię, ale o wiele mniej niż zwykle. Do tego 7 stycznia minęło 5 lat odkąd zaczęłam pisać blog. I tak mi się jakoś na wspominki zebrało. Pamiętam pierwsze fora robótkowe: Hafciki, Kaiem, Kaan - tych miejsc już nie ma. Pamiętam swój pierwszy album internetowy - założyłam go sobie kiedyś na urodziny na 7ya. Też już go nie ma. Ciekawe ile czasu przetrwają blogi? Człowiek się do czegoś przyzwyczaja, angażuje, a nagle ktoś inny robi "pyk" i tego czegoś już nie ma. Jeszcze rok temu napisałabym, że poznaje się wiele wspaniałych osób, nawiązuje przyjaźnie, ale dzisiaj już nie jestem tego taka pewna. Mieliśmy kiedyś grupę osób, które spotykały się, wspólnie robótkowały, ale tych spotkań też już nie ma.  Życie napisało inny scenariusz i każdy poszedł swoją drogą. Szkoda. Brakuje mi tamtych spotkań i tamtych ludzi, bo to ludzie a nie miejsce sprawiają, że chce się gdzieś przychodzić. Gdzie jesteś Stara Gwardio?
Jeśli ktoś dotrwał do tego  miejsca to w nagrodę wstawiam zdjęcia haftowanego "goldenka". Wersja z lampą i bez lampy (o moim aparacie chyba też powinnam zacząć myśleć w czasie przeszłym, bo zdjęcia wychodzą coraz gorsze).



Faza na druty się skończyła i chociaż mam zaczętą robótkę "torebkową" to robię ją tylko we wtorki i nie mam ochoty wyciągać jej w inne dni tygodnia. Tylko czekam aż mąż się zacznie intensywniej o sweter upominać. A wena do robótek na drutach poszła sobie w siną dal....

wtorek, 3 stycznia 2012

110. Śliwkowy sweter

Kiepska modelka to i fotografa znaleźć nie może. Wszyscy uciekają gdzie pieprz rośnie ;) No to dobrych zdjęć nie będzie. Nie ma sensu czekać sto lat ze zrobieniem wpisu aż jakieś dobre zdjęcie będzie bo i za 200 lat go nie będzie. Do tego ta wszechobecna ciemność. Nawet w środku dnia siedzę w domu przy zapalonym sztucznym świetle bo jest ciemno. Zdjęcia robione więc w ciemności bez lampy błyskowej. Fason jako tako widać. Na kolor proszę nie patrzeć, bo nawet nie przypomina rzeczywistego. Kolor był nawet dobrze oddany na zdjęciu w netowej pasmanterii, w której kupiłam włóczkę, ale nie ma jej już na stanie, więc podlinkować nie mogę. Zbliżony do prawdy jest kolor na zdjęciu z poprzedniego wpisu.



Sweterek troszkę dziwaczny. Lewy rękaw cały rozpinany, A przynajmniej taki jest w oryginale. Ja poszłam na łatwiznę i zszyłam go guzikami. Gdybym musiała je zapinać to chyba by mnie pokręciło. Pierwszy raz robiłam reglan. Kiedyś sobie ubzdurałam, że w reglanie mi nieładnie i się tej wersji trzymałam. Zdecydowanie za długo. To nie jest ostatni sweter z reglanowymi rękawami. Będą kolejne.
Włóczki poszło mniej niż się spodziewałam, nieco ponad 20 deko Angory RAM, druty 3,5 i 4.
Guziki kosztowały więcej niż włóczka :)
Sweter robiony jest od dołu w kawałkach i zszywany. Tym razem robiłam wg opisu ale gdybym miała go robić drugi raz, to zrobiłabym wcięcie w talii oraz zrobiła troszkę inaczej pod szyją.
Jedyna wada tego swetra jest taka, że nie da się go zmierzyć w trakcie robienia, dlatego trzymałam się ściśle opisu. Zostało mi włóczki na drugi taki sweter ale czy będzie mi się go chciało robić jeszcze raz z podkreśloną talią i innym wykończeniem pod szyją tego nie wiem.
Niewątpliwie największym atutem jest kolor, którego niestety na zdjęciach nie widać.


Co do wzoru na sweter dla męża to chyba go rozszyfrowałam. Próbka długością zaczyna już przypominać szalik ;) Ale, że nowa robótka była mi potrzebna do torebki na dzisiaj to zaczęłam coś innego. Będzie to moim wtorkowym przerywnikiem. Pokażę jak zrobię troszkę więcej, bo niteczka jest cieniutka jak pajęczynka i wolno idzie.


edit: 
Krystyno, Anonimie mój kochany, będzie tak jak napisałaś w ostatnim komentarzu (przeczytałam go dopiero po opublikowaniu tego postu). Nie wpadłam tylko na pomysł, żeby pomiędzy 4 prawymi były 4 lewe. Robiłam 2 i to nie było to. Ale na pewno prawe będą cztery i warkocz musi być na dwóch oczkach w co trzecim rzędzie. Na jednym oczku wychodzi kanciasto a dwa przechodzą już płynnie. Jeszcze troszkę centymetrów próbki i wyjdzie to do czego dążę :) Jesteśmy na dobrej drodze. Dziękuję :)

poniedziałek, 2 stycznia 2012

109. Nowy rok, nowe plany....

No i mamy kolejny rok. Robótkowo nie jest źle. Pokończyłam wszystkie projekty zaczęte w poprzednim roku za wyjątkiem obrazu GK. Ale on się akurat nie liczy, bo to są wzory na lata pracy. Zadowolona jestem, że nie mam rozgrzebanych robótek na drutach i szydełkach.
Od dawna podobało mi się liczenie zużytych nici, jakie stosuje Lacrima. Tyle, że nigdy na koniec roku licznik nie był wyzerowany. A teraz jest. No to od tego roku zacznę :)
Sweter z angory wyszedł rewelacyjny. Jest leciutki, milutki i cieplutki. Będę w nim chodzić. Lucille zrobiłabyś mi w nim zdjęcie, bo innego fotografa nie znajdę.
Na razie tylko kawałek swetra rozłożonego przy oknie


Nad haftem przysiadłam trochę w Sylwestra i sporo podgoniłam. Jednak Sylwester to dobry wynalazek. Przynajmniej nikt nie marudzi "zgaś wreszcie to światło" i można sobie wyszywać ile dusza zapragnie:)
Na dzień dzisiejszy jest tyle:


Wiele godzin pracy a dalej nie widać co to ma być ;)

A co do planów, to koniecznie muszę zacząć nową robótkę na drutach, bo wtorek się zbliża i znowu będę siedzieć ponad 2 godziny na korytarzu w MDKu i czekać na Michała. Z uwagi na rozmiary krosna haftowanie odpada. Czytanie też odpada, bo będę mieć ze sobą Wojtka ;)
Niestety nie będzie to mężowski sweter, bo pomimo zrobionych kilku próbek wzór nadal mi nie wychodzi. I tutaj prośba do anglojęzycznych. Czy na tej stronie jest coś napisane o możliwości wysłania wzoru mailem? Jak wkładam wzór do koszyka, to pojawiają mi się koszty wysyłki kilkakrotnie przekraczające cenę wzoru. Biorąc pod uwagę jeszcze koszty przewalutowania to suma za wzór przekracza moje możliwości finansowe.