poniedziałek, 16 grudnia 2013

235. Moderacja

Od dłuższego czasu zalewana jestem spamem. Do tej pory był to spam w języku angielskim i oczywiście zawierał linki do podejrzanych stron. Na szczęście blogger od razu z automatu takie komentarze wrzucał do spamu i na blogu się nie pokazywały. Niestety chyba ma jakąś lukę, bo od 2 dni zalewa mnie spam od osoby z naszego kraju (tak przynajmniej można wywnioskować po nicku, którego ta osoba używa). Oczywiście też są to linki. Ja w linki od nieznanych osób nigdy nie klikam, więc nie wiem na jakie strony przekierowują, ale na wszelki wypadek ustawiłam moderację komentarzy, żeby nikt przez mojego bloga jakiegoś wirusa sobie nie ściągnął. Mam nadzieję, że ten atak spamera wkrótce się skończy, i będę mogła uwolnić komentarze tak jak było do tej pory.
Pozdrawiam wszystkich i udanych przygotowań do Świąt życzę.
U mnie dużo prac ostatnio powstaje, ale wszystkie przeznaczone są na prezenty dla zaprzyjaźnionych osób. Nic więc pokazać nie mogę, bo wiem, że na blog zaglądają a nie chcę im popsuć niespodzianki :)

niedziela, 8 grudnia 2013

234. Mała zmiana

Z pewnych przyczyn zahasłowałam swój drugi blog "W starym stylu". Jeśli ktoś chce nadal go czytać, to bardzo proszę o wiadomość na maila (mail podany w profilu). Jest to blog dość osobisty, więc wolę wiedzieć kto go czyta.

Miłego wieczoru

Dorfi

poniedziałek, 25 listopada 2013

233. GK - c.d.

Weekend był trochę lżejszy, więc udało mi się skończyć kolejną stronę haftu.
Już mi się trochę ten wzór znudził i chciałabym zacząć coś nowego (kanwa i skompletowana mulina cierpliwie czekają w szufladzie). Może mnie to zmobilizuje do szybszego ukończenia?


sobota, 23 listopada 2013

232. Sweter i blokowanie

Cały tydzień minął od ukończenia swetra do prezentacji go na blogu. A przyczyną tego jest pora roku, niestety. Kiedy wracam do domu jest już ciemno i zdjęcia wychodzą beznadziejne. Jedną z przyczyn jest również kolor. Gdybym fotografowała coś jasnego, z pewnością byłoby to łatwiejsze. Ale wreszcie jest sobota. Co prawda pochmurna i zdjęcia nie wyszły tak, jak bym chciała, ale do kolejnego weekendu czekać z nimi nie zamierzam, bo nikt nie wie czy będzie słoneczny.

Sweter zrobiony wg testowanego przez mnie wzoru Mao prezentuje się tak:




Zrobiony został z włóczki Felicita Alize 45% merceryzowana wełna, 45% akryl, 10% poliamid na drutach nr 3. Zużyłam niecałe 350 gram.
Włóczka bardzo miła w dotyku i wcale nie czuć w niej wełny - nic nie drapie. Przyjemnie się robiło.
Ale ma dwa minusy. Po zamoczeniu woda zrobiła się brązowa a włóczka zaczęła wydzielać bardzo nieprzyjemny zapach - wełna się uaktywniła. Na szczęście po wyschnięciu nie śmierdzi.
A po co ją moczyłam? Dla zblokowania. Tym razem pamiętałam, żeby zrobić zdjęcia przed i po blokowaniu.
Przed blokowaniem sweter w zbliżeniu wyglądał tak:
Różnica pomiędzy tym zdjęciem a zdjęciem powyżej jest spora. Blokowanie wyrównuje oczka i nadaje kształt. Sweter wygląda znacznie ładniej.
Nie posiadam specjalnej maty do blokowania. Radzę sobie swoimi metodami. Z ocieplania domu zostało nam trochę styropianu, którym się zaopiekowałam (czytaj: nie pozwoliłam wyrzucić), na którym rozpinam rzeczy do wyschnięcia.

W swetrze już chodziłam. Pomimo tego, że jest bardzo cienki, dobrze grzeje. Jest idealny na chłodniejsze dni i nie powoduje, że czuję się jak ludzik Michelin ;)

Mam ochotę na jeszcze jeden sweter z tej włóczki, ale w jaśniejszym kolorze. Może jasnoszary? Ciekawe czy jasne kolory też farbują?

poniedziałek, 18 listopada 2013

231. I oślina pośród jadła z głodu padła

Skończyłam sweter. Schnie po blokowaniu, więc na razie na blogu go nie zaprezentuję. Ale, że dalej mam ochotę na druty (w końcu idzie zima, więc to całkiem normalne, że się tęskni za cieplutką, puchatą włóczką) to chcę zacząć kolejny projekt. Tylko się zdecydować nie mogę.
Myślę o:
1.
2.
3.
4.

I od którego zacząć? Bo, że zrobię kiedyś wszystkie, to pewne :)

czwartek, 14 listopada 2013

230. Udane polowanie

Wróciłam właśnie z polowania. W dodatku z łupem.
A dokładniej z Lidla wróciłam. Nie wiem jak w innych miastach, ale u nas jak mają rzucić coś ciekawego, to dzikie tłumy czekają już przed otwarciem sklepu. A po otwarciu drzwi, wyścigi kto pierwszy. Normalnie polowanie - jak w dżungli ;)
Dzisiaj i ja się na to polowanie wybrałam. Nie ukrywam, że czekanie pod sklepem i tak by mnie nie ominęło, bo Lidla mamy w drodze do szkoły, a że do szkoły odwozimy dziecko na 8-mą to i tak przejeżdżamy tamtędy wcześniej. Tak więc wybraliśmy się wszyscy, ja sobie spokojnie wysiadłam w korku, jaki zawsze o tej porze jest pod Lidlem, a moi panowie pojechali dalej, czyli do szkoły, przedszkola i do pracy.
Oczywiście spory tłumek się zebrał i nerwowa atmosfera również mnie się udzieliła, czy uda mi się kupić to, po co przyszłam. O ile o rzecz, którą chciałam dla siebie byłam spokojna, bo bardzo atrakcyjna nie jest, to bałam się, że nie uda mi się kupić gitary dla dziecka.
Ale udało się. Kupiłam wszystko co zaplanowałam. Gitarą chwalić się nie będę, bo każdy wie jak wygląda i do czego służy, ale pochwale się tym, co od dawna chciałam dla siebie, tylko było za drogie, jak na moje fanaberie.
Kupiłam sobie stojak na nuty. Nie, nie jestem muzykiem. Umiem co prawda grać na kilku instrumentach, ale stojak mi do nich nie jest potrzebny.
To po co go kupiłam?
Na schematy do haftu.
Do tej pory schemat trzymałam na krośnie. Ale dla zakończenia nitki (a w goldenach prawie każdy krzyżyk jest robiony inna nitką, więc nitkę się zmienia co chwilę) trzeba przecież krosno przekręcić o 180 stopni i logiczne jest, że schemat trzeba zdejmować, bo spadnie. I tak co chwilę go zdejmowałam i kładłam, zdejmowałam i kładłam. Czasem musiałam powtarzać te ruchy kilkadziesiąt/kilkaset razy. Nie ukrywam, że jest to dość irytujące i sporo czasu się na to traci.
No to teraz już nie muszę. Książeczka ze schematem wylądowała na stojaku (ołówek do zaznaczania wyszytych fragmentów też się zmieścił) i mogę sobie teraz obracać krosnem ile dusza zapragnie. Schemat mi już nie będzie przeszkadzał. Do tego stojak ma regulowaną wysokość, więc do każdego krosna i wysokości fotela można go ustawić.

Ale długi post mi wyszedł. Ale to dlatego, że radość mnie rozpiera. Tak łatwo mnie uszczęśliwić :)

No to już wiadomo, co dzisiaj będę robić w wolnej chwili. A miałam skończyć sweter, którego tak niewiele mi zostało do zrobienia.

środa, 13 listopada 2013

229. Zasłony

Wczoraj były firanki, to dla urozmaicenia dzisiaj zasłonki. Te, których fragmenty pokazywałam jakiś czas temu. Zasłony wiszą w oknach już od dłuższego czasu, tylko pogody na zrobienie zdjęć odpowiedniej nie było. Co prawda nadal za oknem jest buro i ponuro, ale przynajmniej jest dzień.
Kolor oczywiście przekłamany. W rzeczywistości jest to zieleń wpadająca w ciemną oliwkę.



I to tyle jeśli chodzi o urządzanie domu. Skończyły mi się zapasy tkanin i kasa na koncie również, więc w najbliższych tygodniach postów o domowej tematyce nie będzie.

Będzie za to sweter, który właśnie kończę :D

wtorek, 12 listopada 2013

228. Jak panna młoda

Nie, nie wychodzę za mąż :) To już za mną :)
Ale siedząc przy maszynie, otulona ogromną ilością woalu i przyszywająca do niego gipiurę, czułam się tak, jak bym szyła suknię ślubną.
Ale to nie była suknia, tylko firanki do okien w kuchni. Okna mam dwa, więc trochę metrów było. W zasadzie to nie tylko metrów, bo gipiurę kupowałam w yardach (chociaż robiłam zakupy w polskim sklepie).
A oto co wyszło:




I chociaż w kuchni króluje prowizorka (nie mamy jeszcze mebli kuchennych) to przynajmniej firanki wiszą takie, jakie mają już być na stałe. A co do reszty, czyli tej prowizorki, to udawanie, że nie widzę, mam opanowane do perfekcji ;)

wtorek, 29 października 2013

227. Szyje się

I by się uszyło do końca, gdyby nie kilkugodzinna przerwa w dostawie prądu.



Chyba trzeba odkurzyć starą maszynę z napędem nożnym. Jej przerwa w dostawie prądu niestraszna ;)

środa, 23 października 2013

226. Moda retro, czyli stroje Heleny Modrzejewskiej

Spędziłam wczoraj uroczy wieczór. W Starym Teatrze zorganizowano wystawę i warsztaty "Modrzejewska dzisiaj".  Wczoraj odbyły się warsztaty na temat "Krynoliny, tiurniury, princeski", stroje z czasów Modrzejewskiej  Warsztaty były prowadzone przez Kajani , więc reklamować ich nie było trzeba. Sala była wypełniona po brzegi :)
Całe szczęście, że było ciepło, bo po warsztatach dość długo stałyśmy jeszcze na ulicy i rozmawiały i nie mogły się nagadać.
Na wystawie można obejrzeć stroje szyte na konkurs "Helena Modrzejewska - ikona stylu" 
Stroje konkursowe były szyte na podstawie dostępnych zdjęć Heleny Modrzejewskiej. W konkursie brały udział również stroje współczesne, jedynie inspirowane strojami naszej wspaniałej aktorki.
Wystawę wszystkim serdecznie polecam, a kto ma za daleko może obejrzeć kilka zdjęć zrobionych wczoraj przeze mnie










Nie byłabym sobą, gdybym  nie zrobiła zbliżenia tej pięknej koronki ;)


Największą atrakcją była możliwość wciśnięcia się w gorset i mierzenie strojów uszytych przez prowadzącą warsztaty Kajani.

To był bardzo udany wieczór :)

środa, 9 października 2013

225. Zagadka

Przeglądałam październikowy numer miesięcznika Moje Mieszkanie i zatrzymałam się na tym zdjęciu:


Kto zauważy co jest nie tak jak być powinno?  :)

wtorek, 8 października 2013

224. Dary jesieni


Jesień zawsze wprowadza mnie w pewien rodzaj melancholii.
Czas przemijania jest wówczas najbardziej widoczny. Niedawno wszystko budziło się do życia, pięknie kwitło, a teraz zamiera. Na szczęście pozostawia dary, które skrzętnie gromadzę na kolejne - zimowe -  miesiące. Taka moja jesienna odmiana robótek ręcznych ;)


Spiżarnia powoli się zapełnia

Parapety kuchenne przygotowują się do zimowej porcji witamin



A ja przy domowym cieście ze śliwkami myślę za jaką kolejną robótkę się zabrać :)

Od kilku dni mój dom pachnie winogronami i śliwkami. Uwielbiam ten zapach :)

czwartek, 3 października 2013

223. Lama

Chciałam napisać o lamie a tu znowu zmiana na google i nic nie mogłam znaleźć. Zanim znalazłam albumy i blogera to już się zdążyłam zdenerwować i pisać o lamie mi się odechciało. Nie lubię zmian, szczególnie tych na gorsze. Co komu przeszkadzało, że wszystkie opcje były na wierzchu?

Ale jednak o tej lamie parę słów napiszę, bo jestem nią oczarowana. Nie, nie chodzi o zwierzątko. Chodzi o materiał, a dokładniej o rodzaj sztucznego futerka. W odróżnieniu od innych sztucznych futerek obie strony ma jednakowe. Pierwszy raz się z nim zetknęłam po urodzeniu Młodszego, kiedy przyszła do mnie koleżanka z prezentem dla maluszka. Przyniosła mu cudny, puchaty i milusi szlafroczek. Ani ona ani ja nie wiedziałyśmy jak się ten materiał nazywa ani gdzie go kupić. Ale obie byłyśmy nim oczarowane. Młodszemu wtedy jeszcze było wszystko jedno ;)
Jakiś czas temu udało mi się go kupić. Uszyłam Starszemu narzutę na łóżko. A teraz uszyłam kolejną i planuję uszyć Starszemu szlafrok.
Narzuta to chyba najłatwiejsza rzecz do uszycia, bo to prostokąt. Z racji puchatości i trudności z podwinięciem, brzegi obszyłam lamówką.




A teraz Was zostawiam i idę się trochę powylegiwać na nowej narzucie (póki moi mężczyźni do domu nie wrócą) ;)

P.S.
Pobiłam swój rekord. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby materiał tak krótko czekał na szycie. Wieczorem przyniosłam paczkę z lamą z poczty, a następnego ranka uszyłam narzutę :)

piątek, 27 września 2013

222. Retro pantofelki

Choróbsko trzyma mnie już 3 tygodnie. W akcie desperacji postanowiłam pojechać wreszcie do lekarza. I mój akt desperacji został nagrodzony.  Niedaleko przychodni znajduje się sklep z butami, a skoro byłam w okolicy to weszłam. I znalazłam buty. Idealne do tej torebki :)



A skoro już mam i buty i torebkę to może wreszcie zabiorę się za sukienkę? Są szanse, że do kolejnego zjazdu Krynoliny zdążę ;)

wtorek, 24 września 2013

221. Firanka, czyli post prawie całkiem koci ;)

Nie pokazuję ostatnio zbyt często swoich prac, co nie oznacza, że całkiem wszystko odpuściłam. Coś tam jednak robię, np. szyję firanki (w końcu kiedyś trzeba ten dom urządzić).
No i jakiś czas temu powstała firanka do pokoju, który miał być gościnnym, a okazał się kocim ;)


Ze wszystkich miejsc w domu nasza kicia to upodobała sobie najbardziej. Spędza tam prawie cały czas i zawsze tam układa się do spania. Dlatego firanki podpięłam. Jej jest wygodniej a ja się nie martwię, że mi firanki uszkodzi.





Nie mam sumienia jej przeganiać, skoro jest jej tam tak dobrze.

Materiał na zasłony leży i czeka na moje zmiłowanie, a ja jakoś nie mam nastroju, żeby się za nie zabrać.


sobota, 21 września 2013

220. Sssskarb

Trafiła mi się jak ślepej kurze ziarno. Zakup całkiem nieplanowany, ale nie mogłam się powstrzymać jak ją zobaczyłam - miłość od pierwszego wejrzenia :)


No to teraz trzeba do niej uszyć sukienkę.
Wiem, że zazwyczaj torebki dobiera się do sukienek, ale u mnie i tak większość rzeczy jest na odwrót, więc torebka też może ;)
Sukienka mniej więcej już się wyklarowała w mojej wyobraźni. Teraz tylko większy przypływ gotówki mi potrzebny i wyprawa do dobrze zaopatrzonej hurtowni pasmanteryjnej :)

czwartek, 19 września 2013

219. Jedzie pociąg z daleka....

A jak to nasze pociągi mają w zwyczaju, pociąg dotarł na miejsce z opóźnieniem. Swoją drogą za każdym razem kiedy słyszę teks "opóźniony pociąg ekspresowy" to śmiech mnie ogarnia (czasem niestety jest to śmiech przez łzy).
Ale wróćmy do  mojego opóźnionego pociągu. Nie wyrobiłam się wcześniej, ale dobrze, że w ogóle się wyrobiłam. Powstał ręczniczek do przedszkola.
Motywacją były niespieralne mazaki, którymi panie w przedszkolu podpisują dzieciom ręczniczki (pomimo wszywki z imieniem i nazwiskiem). Mam nadzieję, że litery tej wielkości zauważą i już mi nie będą po ręcznikach pisać.


Literki dla pań, pociąg dla Wojtka ;)