Za każdym razem kiedy szyję coś dziewczęcego szkoda mi, że nie mam córki. Ech, ale bym wtedy poszalała z szyciem. No ale nie mam i już. Może kiedyś będę miała wnuczkę?
No ale nie o dzieciach miało być. Miało być o szyciu. Od jakiegoś czasu trwa u mnie etap szyciowy, który zaowocował już kilkoma ciuszkami, ale ciemnymi, więc z pokazania na blogu nic nie wychodziło. A dzisiaj odmiana - coś białego, czyli bolerko do sukienki komunijnej dla pewnej młodej damy :)
Szyło się bardzo przyjemnie i podejrzewam, że szycie powtórzę tylko w rozmiarze dużo większym (czyli moim). Wykrój z Burdy 2/2011. Zmieniłam jednak konstrukcję rękawa. W oryginale był bardzo wąski, więc rękaw poszerzyłam i wymodelowałam bufkę, żeby się zmieścił rękawek od sukienki.
Urocze :-) . Tak po cichutku też liczę na wnuczki ;-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę chęci do szycia, ja nie mogę coś wystartować. Rozumiem marzenia o dziewczynce, mam córkę i gdy była mała szyłam różne ubranka. Teraz mam wnuczkę. Może też coś pomyślę. Bolerko zasługuje na pochwałę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie
Dorfi, świetnie Cię rozumiem. Nawet nie wiesz ile nas łączy podobieństw;). Od 5 miesięcy jestem szczęśliwą mamą córci, więc może i Ty ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
śliczna!
OdpowiedzUsuń