Lubicie zapach lawendy? Ja bardzo lubię. Szczególnie lubię kiedy lawendą pachnie pościel i ręczniki. Dlatego wreszcie się zmobilizowałam i uszyłam kilka saszetek i woreczków. I to nie będzie koniec, bo mam jeszcze sporo lawendy, którą trzeba do czegoś przesypać. Saszetki i woreczki szyłam tak, żeby można było lawendę wymienić kiedy zwietrzeje, czyli w środku są drugie (tym razem jednorazowe) woreczki napełnione suszem.
Na nowym blogu jest już ponad 100 postów. Ciekawe ile ich napisałam łącznie na obu blogach? Szkoda, że na starym blogu nie numerowałam wpisów.
Chyba czas pomyśleć o jakimś candy?
Świetne woreczki stworzyłaś :)
OdpowiedzUsuńGratuluję "setki" i życzę kolejnych!
Pozdrawiam
Piękności wyszły spod Twojej rączki!A postów co najmniej 1000 życzę, a potem jeszcze więcej!
OdpowiedzUsuńPrześliczne woreczki i saszetki.
OdpowiedzUsuńPiękne woreczki! :) Ja lawendę uwielbiam, ale mąż nie znosi, więc wszystkie uszyte przeze mnie woreczki lądują u znajomych :)
OdpowiedzUsuńCudne woreczki... a lawenda pewnie pachnie prześlicznie...
OdpowiedzUsuńDorotko, dziękuję... Ty wiesz za co:)