Żaliłam się wczoraj, że nie mam zdjęcia nowej sukienki. No to już mam. Dzisiaj zrobione :)
Sukienka uszyta z materiału z historią, tzn. kiedyś kupiła go moja ciocia. Poleżał u niej trochę i stwierdziła, że nie będzie z niego szyć. Dała go więc mojej mamie. U mamy też trochę poleżał i po jakimś czasie mama stwierdziła, że chyba nic z niego nie uszyje i dała go mnie. U mnie leżał prawie dwa lata. Od razu wiedziałam co z niego uszyję, tylko nie miałam możliwości - przy małym Wojtku nie szyłam nic - nie było takiej opcji. Materiał wyciągnęłam więc z pudła dopiero teraz. I aby zrównoważyć tak długie leżenie materiału pobiłam własny rekord szycia. Zrobienie wykroju, skrojenie i uszycie zajęło mi jeden wieczór.
Góra z Burdy 5/1989, dół krojony na zasadzie "tak krawiec kraje jak materii staje", gdyż materiał był pojedynczej szerokości.
Bardzo ją lubię i ostatnio chodzę w niej prawie non stop :)
fajna sukienka i faktycznie ekspresowo ja uszyłas :)) Teraz takie modne :)
OdpowiedzUsuńSukienka śliczna super wzorek, a tempo rzeczywiście ekspresowe,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna. Brawo.
OdpowiedzUsuńjak to fajnie jak czegoś ktoś nie zużyje..A sukienka naprawdę mi się podoba i ładnie się prezentuje.
OdpowiedzUsuń