piątek, 27 lipca 2012

147. Lato przemija

Połowa wakacji za nami. Zleciało jak z bicza strzelił. A my w zawieszeniu. W lipcu mieliśmy się przeprowadzić. Od czerwca siedzimy na kartonach. Część rzeczy przewieziona, niczego nie można znaleźć. A z przeprowadzki nici. Pan stolarz, którym miał nam zrobić schody wewnętrzne co tydzień przekłada montaż. A na sierpień mamy umówioną ekipę, która ma wyremontować obecne mieszkanie. Dzisiaj stolarz co prawda obiecał, że prawie na pewno przyjdzie we wtorek, ale już mnie takie zniechęcenie do tego ogarnęło, że wcale mnie te schody nie cieszą. Męczy mnie wszechobecny bałagan i sterty kartonów. Ciągle trzeba kursować po coś, co zostało już wywiezione a okazało się jednak potrzebne. Ostatnio pół dnia szukałam książek potrzebych mi do napisania materiałów szkoleniowych. Książki stoją na podłodze w kilkunastu metrowych stertach - ciężko znaleźć tę konkretną. Do tego zmieniliśmy synowi szkołę. Tyle, że w tej nowej dzieci uczą się dwóch języków obcych. Nadrabiamy więc dwa lata niemieckiego. Nieskromnie powiem, że idzie nam bardzo dobrze. Program pierwszej klasy już za nami (uczę go sama). Do września powinniśmy się wyrobić z programem klasy drugiej. Tyle, że zabiera to strasznie dużo czasu. Na robótki nie ma czasu ani siły. Z humorem też ostatnio kiepsko. W ubiegłym tygodniu mieliśmy pogrzeb bardzo mi bliskiej osoby. Nie mogę dojść do siebie.
Na pocieszenie kupiłam kordonki na lalkowe ciuszki. Tylko że lalki też są już w pudłach. Część wywieziona, część czeka na wywiezienie i nie wiem kiedy je wyjmę i zacznę dla nich dziergać. Ech, życie. Mija tak szybko a my tracimy czas i energię na pierdoły. Przez te nieszczęsne schody straciliśmy już jeden miesiąc normalnego życia.


Uszyłam letnią sukienkę, ale znowu nie ma zdjęć. Manekin miał zostać kupiony po przeprowadzce, która się wciąż odwleka.
Zastanawiam się też czy dalsze prowadzenie bloga ma sens. Coraz mniej robótkuję, coraz rzadziej piszę, coraz mniej osób tu zagląda.

3 komentarze:

  1. Ja zaglądam regularnie!
    Powinniście pozwać pana stolarza za ten stracony miesiąc... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że jak kłopoty z przeprowadzką miną wszystko wróci do normy, a Ty nabierzesz chęci i znajdzie się czas i na robótki, i na blogowanie.
    Pozdrawiam, trzymaj się, dasz radę, wszyscy dacie radę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ma sens :))) Najważniejsze, żeby sprawiało Ci to przyjemność, Dorfi, rób to dla siebie samej.
    Ja czasem zaglądam, ale ostatnio rzadko, bo czasu brak ;/

    Aragonte

    OdpowiedzUsuń