Dzisiaj troszkę staroci w ramach nadrabiania zaległości blogowych. Tunika (w zależności od nastroju może być też sukienką) powstała w Wielki Piątek tuż przed wyjazdem na święta (czy wy też szyjecie wszystko na ostatnią chwilę?) z grubszej dzianiny. Fajnie wygląda z czarnymi spodniami i grubym czarnym paskiem. Układa się dobrze i co najważniejsze nie trzeba jej prasować. Poszło na nią 1,8 metra dzianiny podwójnej szerokości. Dzianinę kupiłam na allegro po 5,90 zł za metr. Prawda, że tanio? :)
Bardzo lubię tę tuniczkę.
Muszę napisać list do św. Mikołaja, żeby mi jakiegoś manekina sprezentował. Na wieszaku wszystko wygląda flakowato.
A wracając do kwestii szycia na ostatnią chwilę to w sobotę wyjeżdżamy na komunię - sukienka dopiero skrojona. Będę szyła jutro bo dzisiaj nie wypada hałasować maszyną do szycia. Ciekawe czy zdążę uszyć?
Odnośnie zakupów pokazanych w ostatnim wpisie, to będą to firanki. Nawet już zaczęłam bo się nie mogłam powstrzymać, ale pokażę jak zrobię trochę więcej.
Zdolna z Ciebie kobietka, zdolna i zaradna!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoże po drodze jakieś inne bliższe święto się znajdzie - podziwiam ja nie umiem szyć Ewa
OdpowiedzUsuńA ja jestem bardzo ciekawa tych zapowiadanych firanek :)
OdpowiedzUsuń