Dawno, dawno temu (no, może nie tak dawno, ale pół roku z hakiem z pewnością minęło) wybrałam się do hurtowni tkanin.Wróciłam do domu z wielkim pakunkiem. To jest (a właściwie był) przedostatni materiał, z którego jeszcze nic nie uszyłam. W tkaninie zakochałam się od pierwszego wejrzenia.
Jedwabny żakard niesamowicie miły w dotyku. I jak można było go nie kupić? No, nie można było. Musiałam kupić. I tak sobie leżał, i leżał, i żaden fason mi do niego nie pasował. Ale do czasu, aż zobaczyłam w Burdzie bluzkę z baskinką. Pomyślałam, że ten fason będzie idealny.
Bluzka bardzo popularna - na wielu blogach ją widać, ale moja jest z długim rękawem.
Uszyłam ją w październiku i chodzę w niej dość często. Idealnie pasuje do pracy, gdzie jest ciepło, więc żakiet się nie sprawdza, a jednocześnie z krótkim rękawem nie bardzo wypada.
Ponieważ materiał dość długo czekał na szycie, zgłaszam go do akcji uwalniania tkanin z szafy.
Bardzo ładna bluzka, podoba mi się. :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna bluzeczka :) A włóczkę z poprzedniego posta widziałam ostatnio w pasmanterii, ale udało mi się powstrzymać przed zakupem, co niemal jest cudem ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny krój i wygląda idealnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna, chociaż mi się bardziej podoba coś w ten deseń http://nunu.pl/tag/59/koronkowa_bluzka_z_baskinka
OdpowiedzUsuń