Oj dawno mnie tu nie było. Staruszek czas chyba się na mnie pogniewał i ciągle ucieka. A ja go dogonić nie mogę. Strasznie dużo rzeczy się ostatnio dzieje. Robótkowo nic się nie posunęło do przodu od świąt. Przed świętami uszyłam tunikę i do tej pory nie miałam czasu na zrobienie zdjęć. Ale mam wytłumaczenie. Maj zbliża się wielkimi krokami. Już wiem, że nie zdążę zrobić wielu rzeczy, które miałam zrobić na Komunię. Planowaliśmy w długi weekend majowy przeprowadzić się do nowego domu (już dawno zaplanowaliśmy tam zrobić przyjęcie komunijne i nie rezerwowaliśmy w tym celu restauracji). A tymczasem malarz wystawił nas do wiatru. Wszystko miało być skończone 4 tygodnie temu. Przez 3 tygodnie malarz dzwonił co kilka dni, żeby powiedzieć, że przyjdzie "jutro". W tym tygodniu nawet nie zadzwonił. Ja też już do niego nie dzwoniłam. Znalazłam kogoś innego. Tyle, że trochę za późno. Nie wiem czy zdążę posprzątać po malowaniu a część rodziny ma już tam przed Komunią nocować. Na pewno nie zdążę uszyć firanek. I nawet zamówić materiału na firanki nie mogę bo nie mam karniszy. Karnisze będziemy montować po malowaniu. Kupiliśmy meble do jednego pokoju. Leżą w paczkach bo będziemy je skręcać po malowaniu. Na dodatek zepsuł mi się komputer (tak na amen niestety), akurat teraz, kiedy zwaliło mi się na głowę strasznie dużo zleceń - wszystko z atrybutem "do zrobienia na wczoraj". Nie mam kiedy pojechać po nowy (teraz piszę z pożyczonego).
A żeby było jeszcze więcej rzeczy na mojej biednej głowie to kupiłam sobie samochód :) Prawo jazdy zrobiłam 7 lat temu i od tamtej pory nie jeździłam. Teraz więc kombinuję jak mogę by wyrwać troszkę czasu na jazdy z instruktorem. Tak więc nie sypiam już prawie wcale - w dzień biegam po mieście i załatwiam różne sprawy a w nocy tłukę zlecenia, żeby były gotowe na rano.
Nie wiem kiedy uszyję sobie sukienkę. Pewnie na Komunii mojego pierworodnego wystąpię w tej samej sukience, którą miałam na sobie podczas jego Chrztu. Na szczęście jest na mnie jeszcze dobra ;)
A żeby nie było tego wszystkiego za mało, to mi młodszego dziecka nie przyjęli do przedszkola. Do żadnego z trzech, o przyjęcie do których się staraliśmy. I jak tu się nie załamać?
Nie ma wyjścia - trzeba się rozwieść. Na osiedlu mamy bardzo dużo niemałżeństw. Ich dzieci mają pierwszeństwo. Szkoda, że wcześniej nie wiedziałam jak mało mamy na osiedlu związków zalegalizowanych. Teraz już się rozwieść nie zdążę. Chociaż jak teraz wniesiemy wniosek o rozwód to może chociaż w przyszłym roku mi dziecko do przedszkola przyjmą? Jak długo trwa taka rozprawa? Do przyszłorocznego kwietnia zdąży się zakończyć? PARANOJA!!!!!!!
No ja wiem, ze Tobie napewno nie jest do smiechu ale ten rozwod mnie rozsmieszyl :)))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś, mimo, że na krótko, że nie zapomniałaś o nas. Zwłaszcza w nawale tylu spraw.
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, będzie dobrze! I żadnych rozwodów:)))
Pozdrawiam
Spokojnie. Po kolei wszystko załatwisz. Nie martw się sukienką, nie martw się firankami. Obyście wszyscy zdrowi byli i z radością przeżyli ten pierwszokomnijny czas (ja się wzruszyłam na Komunii mojego synka). Trzymaj się cieplutko i nie daj się zwariować. Z przedszkolami trudna sprawa - rozumiem problem doskonale. Dowiaduj się co jakis czas w przedszkolach, bo wrzesień/październik zdarza się, że wypisują maluchy, bo albo choruje, albo rozłąki źle znosi. W ostateczności - prywatne: drożej, ale i tak taniej niż opiekunka.
OdpowiedzUsuńA u nas sobie poradzili z takimi "samotnymi" rodzicami. Dosc brutalnie, ale przynajmniej bez pardonu. U nas, zeby zostac "samotnym" rodzicem, to nie wystarczy rozwod.Musisz miec albo akt zgonu malzonka, albo papiery, ze siedzi w wiezieniu lub w szpitalu albo sadowe orzeczenie, ze druga osoba nie ma praw rodzicielskich. Wtedy dopiero masz pierwszenstwo przed pracujacymi.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Będzie dobrze i wszystko się ładnie poukłada, a pewne sprawy w dniu komunii nie będą takie ważne jak Ci się teraz wydaje. Wiem z doświadczenia.
OdpowiedzUsuńPrzedszkole to rzeczywiście problem. Może jakieś niemałżeństwa się pobiorą?