Napadało tyle śniegu, że zasypało całkowicie kalendarz, a to już minęło 9 lat pisania bloga. Nie myślałam, że wytrwam aż tak długo. Co prawda zdjęcia ze starego bloga poleciały w kosmos, ale czy ktoś czyta tak stare wpisy? Chyba nie, dlatego nie martwię się tym tak bardzo.
Ale skoro napadało tyle śniegu i w dodatku przyszedł dość duży mróz, to poczułam wielką potrzebę posiadania nowego zimowego płaszcza. Kupiłam flausz, ocieplinę i powstał. Już w nim chodziłam i jest bardzo cieplutki. Postanowiłam wrócić do dawnego zwyczaju chodzenia w spódnicy. Zimą często zakładałam spodnie bo mi nogi marzły. Sklepowe płaszcze jeśli są ocieplane to jedynie na wysokości klatki piersiowej. Ale w tym płaszczu już mi nogi nie zmarzną. Jest ocieplony na całej długości.
I co o nim myślicie?
foto: Alicja Wójcik
P.S.
Już nie będzie tak długich przerw pomiędzy wpisami - postanowienie noworoczne :)
Płaszcz jest piękny i taki... rasowy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję :)
UsuńPiękny, uwielbiam ten kolor! :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam :) Ponad rok szukałam flauszu w odpowiednim odcieniu czerwieni.
Usuńjest przepiękny! i czerwony!
OdpowiedzUsuńBo i czerwony kolor sam w sobie jest piękny :)
UsuńFantastyczny płaszcz we właściwym, energetycznym kolorze. Wspaniale wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze w 2016 roku.
Kiedy wyszłaś w nim z domu, pomyślałam: "Anna Karenina". Bardzo dobrze wyglądasz w czerwieni, a wdzianko wyszło bardzo stylowo.
OdpowiedzUsuńPierwsza klasa!!!
OdpowiedzUsuń