środa, 12 sierpnia 2015

290. Ciut bielizny

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. Pomogły mi podjąć decyzję i uporządkować sprawy związane z blogami. Wszystkie robótki będą tutaj, a tam pozostałe rzeczy i relacje z imprez historycznych.
A że imprez w nadchodzących tygodniach jest dość sporo, planowałam dużo szycia. Niestety upały pokrzyżowały mi plany i znaczna część z nich nie powstanie, albo powstanie w bliżej nieokreślonej przyszłości. Szyjąc firanki dla mamy spaliłam silnik w maszynie - przegrzał się przez te upały. Naprawa dość mocno trzepnęła mnie po kieszeni i teraz boję się szyć przy takiej pogodzie a na szycie ręczne też się nie piszę, bo bardzo pocą mi się ręce i nie chcę poplamić ubrań jeszcze w trakcie szycia.
Ale coś tam dłubię nocami jak nieco się schładza. W sumie to powoli zmieniam swój tryb życia. Staram się przesypiać godziny największych upałów i nie spać w nocy. W nocy robię pranie, sprzątam, podlewam ogród (rośliny schną w oczach. Podlewam jak się ściemni i drugi raz bladym świtem a i tak niewiele to daje) i gotuję obiady na następny dzień, które tylko potem w mikrofalówce odgrzewam, żeby kuchenką nie dogrzewać dodatkowo mieszkania. I oczywiście ogromny gar kompotu lub lemoniady, który do rana zdąży wystygnąć i jak się zaczynają upały jest w sam raz do picia. Powoli więc zmieniam się w zombie (i tak niestety coraz bardziej się czuję).
Nocami powstała też nowa halka do krynoliny. I całkiem jestem z niej zadowolona :)


3 komentarze:

  1. Oj ja też lubię pracę nocą, w zasadzie nie umiem pracować w dzień, niezależnie czy jest upał czy nie. Problemem jest tylko to, że rozmijasz się z bliskimi niestety przy takim trybie.
    A halka super! Czekam więc na suknię;)

    OdpowiedzUsuń