piątek, 26 lipca 2013

211. Szaleństwo w czystej postaci.

Jutro pierwszy dzień Zlotu Krynoliny, czyli miłośników strojów historycznych. Długiej sukni uszyć nie zdążę (krynolina doszła dopiero dzisiaj), ale zaplanowałam sobie uszycie sukienki z lat 50-tych. Miałam ją uszyć już dawno, ale jakoś tak odkładało się to szycie w czasie. Materiał ze 3 lata już leży i czeka na zmiłowanie, czyli nabiera tzw. "mocy urzędowej". Stwierdziłam, że zlot to idealna motywacja, żeby się wreszcie za tę sukienkę zabrać. No to się zabrałam. Teraz. Na ten moment sukienka jest w takim stanie.

Można obstawiać zakłady, czy zdążę. Ale trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że dzisiaj jeszcze muszę zrobić zakupy, ugotować obiad, posprzątać mieszkanie (jutro spodziewam się Bardzo Ważnego Gościa, czyli daaaawno niewidzianej koleżanki, która przyjeżdża na weekend) no i jeszcze wieczorem parę paczek trzeba do nowego domu przewieźć. I cały czas mam "na głowie" dzieci, które do spokojnych nie należą (powiększyłam grono rodziców niecierpliwie czekających na wrzesień, kiedy przedszkole oraz szkoła znowu będą otwarte ;) ).
Do szycia podchodzę więc na zupełnym luzie i sama jestem ciekawa ile z mojego planu uda się zrealizować.

2 komentarze:

  1. Trzymam kciuku, żeby Ci się udało! Ale świetnie, że zamówiłaś sobie krynolinę! Już się nie mogę doczekać gotowej sukni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. najnormalniejsza MATKA POLKA a takiej się wszystko udaje .Znaczy się impreza też.Pozdrawiam Krystyna

    OdpowiedzUsuń