Żaliłam się mamie, że przy szyciu gorsetu maszyna mi nie chciała szyć. Przepuszczała ściegi bo było za grubo.
Jakiś czas później mama zadzwoniła z informacją, że mają dla mnie prezent. Tata coś wypatrzył i mi kupił. Ale musiałam trochę poczekać bo nie było jak tego do mnie przywieźć (ciężkie jak słoń). Aż nadszedł czas, że trafił się odpowiedni samochód i prezent do mnie dotarł.
Stary Łucznik z lat 50-tych. Był napędzany na nogę, ale poprzedni właściciel zamontował silnik. Chociaż z maszyny na nogę też bym się ucieszyła. Mogłabym szyć nawet gdy nie ma prądu, a tego typu awarie zdarzają się u mnie dość często. Jak na maszynę z lat 50-tych przystało ma tylko jeden ścieg - stębnówkę. Ale za to szyje skóry, futra i wszystkie grube materiały. Maszyna nie do zdarcia - wtedy Łucznik to była dobra marka. Uwielbiam ją i żaden gorset mi już niestraszny :)
Maszyna w komplecie z szafką :)
Strony
▼
środa, 22 lipca 2015
wtorek, 21 lipca 2015
287. Dama numer 2
Zaczęta w trakcie wakacyjnych wojaży a skończona w domu. I bardzo dobrze się stało, że zaczęłam ją haftować jako drugą bo zabrakło mi nici. Na wyjeździe miałabym z tym spory kłopot. Na szczęście w domowych zapasach brakujące kolory miałam i bez nerwów mogłam ją dokończyć.
Brak nici mnie nieco zaskoczył, chociaż było to prawdopodobne. Instrukcja zakłada haftowanie jedną nitką. Mnie się to jednak nie podobało i haftowałam dwiema. Pierwszą damę haftowałam z duszą na ramieniu czy nici na pewno wystarczy. Wystarczyło a nawet zostało. Niektórych kolorów zostało dość dużo. Więc już całkiem na luzie damę numer 2 też zaczęłam haftować dwoma nitkami. I tu niespodzianka. Dwóch kolorów zabrakło. Czy by ich wystarczyło gdybym haftowała jedną nitką tego nie wiem. Może tak a może nie. Jednak potwierdziła się zasada, że dobrze mieć w domu zapasy, bo nigdy nie wiadomo kiedy mogą się przydać.
A dama numer 2 po ukończeniu i oprawieniu wygląda tak:
I obie damy w komplecie:
Jeszcze nie wiem czy powieszę je na ścianie czy postawię na jakimś meblu. Muszę to przemyśleć :)
Brak nici mnie nieco zaskoczył, chociaż było to prawdopodobne. Instrukcja zakłada haftowanie jedną nitką. Mnie się to jednak nie podobało i haftowałam dwiema. Pierwszą damę haftowałam z duszą na ramieniu czy nici na pewno wystarczy. Wystarczyło a nawet zostało. Niektórych kolorów zostało dość dużo. Więc już całkiem na luzie damę numer 2 też zaczęłam haftować dwoma nitkami. I tu niespodzianka. Dwóch kolorów zabrakło. Czy by ich wystarczyło gdybym haftowała jedną nitką tego nie wiem. Może tak a może nie. Jednak potwierdziła się zasada, że dobrze mieć w domu zapasy, bo nigdy nie wiadomo kiedy mogą się przydać.
A dama numer 2 po ukończeniu i oprawieniu wygląda tak:
I obie damy w komplecie:
Jeszcze nie wiem czy powieszę je na ścianie czy postawię na jakimś meblu. Muszę to przemyśleć :)
niedziela, 19 lipca 2015
286. Wakacyjna dama
Koniec roku szkolnego nadszedł szybko a wraz z nim wakacje. Kto nie marzy o urlopie i wakacjach? Ledwo przebrzmiał ostatni szkolny dzwonek a już byliśmy spakowani. A jak wiadomo, na wakacje najlepsza jest mala robótka. Zabrałam więc ze sobą obie damy. Urlop spędziliśmy bardzo intensywnie włócząc się od zamku do zamku ( w tym roku tematem przewodnim były zamki na Słowacji), więc na haftowanie zbyt dużo czasu nie zostawało. Jednak po kilkanaście krzyżyków przed snem udawało mi się zrobić. Jedna dama została skończona w całości a druga częściowo. Po powrocie do domu doczekała się wyprania i oprawienia.
A tak się prezentuje w ramce.
A tak się prezentuje w ramce.