Lato się kończy, pora pomyśleć o nowym roku szkolnym. Nie wiem czy wszystkie dzieci tak mają, ale moje mają zwyczaj sporo rosnąć w czasie wakacji. Z tego powodu okazały się potrzebne nowe spodnie galowe do szkoły, bo ubiegłoroczne dziwnym trafem okazały się za krótkie. Na szczęście w chomiczych zapasach znalazł się potrzebny materiał (który Pan Mąż kupił sobie ze 3 albo i 4 lata temu na garnitur i do tej pory nie doszedł z nim do krawca - myślicie, że zauważy brak kawałka? A może całkiem o tym materiale zapomniał? Fajnie by było, bo mam wielką ochotę uszyć sobie z niego kostium do pracy).
Spodnie klasyczne garniturowe. Kolor ciemnogranatowy (tak samo koszmarny w fotografowaniu jak czarny).
Nie cierpię prasowania męskich spodni, szczególnie jeśli mają kanty. A może pora na zakup nowego żelazka? Niby dobrej marki, ale swoje lata już ma (dostaliśmy je w prezencie ślubnym). Możecie polecić jakiś ciekawy model? Jakoś wypadłam z obiegu jeśli chodzi o rynek żelazek. A może kupić stację parową?
Strony
▼
środa, 27 sierpnia 2014
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
263. O tym się nie mówi - to się nosi - cz.3
Była już koszulka, na nią zostały założone pantalony i gorset. Pora więc na kolejne części bielizny.
Kolejnym elementem do założenia jest turniura. Turniury były różne. Ja wybrałam wersję poduszkową. Wiedziałam, że będę w niej jechać samochodem, pomyślałam więc, że będzie wygodniejsza niż konstrukcja z fiszbinami (do tej pory pamiętam jazdę samochodem w krynolinie - nie było to łatwe i przyjemne).
Turniura składa się z 2 płaskich poduszek naszytych jedna na drugą. Na górnej poduszce naszyłam falbanki dla zwiększenia efektu kuperka oraz dla ozdoby.
Wiązanie jest zrobione ze wstążki - w rzeczywistości nie błyszczy tak jak na zdjęciu.
Na poduszki zakładana jest halka. Z boku posiada rozcięcie a w pasie ma wciągnięty sznureczek. Halkę uszyłam prostą, żeby była bardziej uniwersalna. Mam zamiar wykorzystać ją jeszcze do innych strojów. Widać już, że z tyłu zaczyna być widoczny kuperek.
Jako, że halka ma być uniwersalna, to ma dopinany na guziki tył - ten jest do sukni do tańca, czyli bez trenu. W przyszłości mam zamiar uszyć turniurę spacerową z trenem, więc halka dostanie drugi tył - do trenu właśnie.
Na powyższy komplet bielizny (uzupełniony o pończochy, pantalony i gorset, których nie dałam rady założyć na manekina) założyłam sukienkę. Dolna część składała się z 3 warstw, górna na szczęście tylko z jednej. A gdy to na sobie nosiłam był ponad trzydziestostopniowy upał.
To już chyba wiadomo, dlaczego damy w owych czasach tak często mdlały?
I jeszcze jedna uwaga. Jeśli damie upadła chusteczka dżentelmen musiał ją podnieść - w tym całym ekwipunku schylenie się po coś co leży na ziemi graniczy z cudem ;)
Mam nadzieję, że kiedyś uszyję inny komplet bielizny - bardziej ozdobny. Falbanki zabrały mi tyle czasu, że na zdobienia już mi go brakło. Wszystko było szyte bez korzystania ze ściegu zygzakowego.
Kolejnym elementem do założenia jest turniura. Turniury były różne. Ja wybrałam wersję poduszkową. Wiedziałam, że będę w niej jechać samochodem, pomyślałam więc, że będzie wygodniejsza niż konstrukcja z fiszbinami (do tej pory pamiętam jazdę samochodem w krynolinie - nie było to łatwe i przyjemne).
Turniura składa się z 2 płaskich poduszek naszytych jedna na drugą. Na górnej poduszce naszyłam falbanki dla zwiększenia efektu kuperka oraz dla ozdoby.
Wiązanie jest zrobione ze wstążki - w rzeczywistości nie błyszczy tak jak na zdjęciu.
Na poduszki zakładana jest halka. Z boku posiada rozcięcie a w pasie ma wciągnięty sznureczek. Halkę uszyłam prostą, żeby była bardziej uniwersalna. Mam zamiar wykorzystać ją jeszcze do innych strojów. Widać już, że z tyłu zaczyna być widoczny kuperek.
Jako, że halka ma być uniwersalna, to ma dopinany na guziki tył - ten jest do sukni do tańca, czyli bez trenu. W przyszłości mam zamiar uszyć turniurę spacerową z trenem, więc halka dostanie drugi tył - do trenu właśnie.
Na powyższy komplet bielizny (uzupełniony o pończochy, pantalony i gorset, których nie dałam rady założyć na manekina) założyłam sukienkę. Dolna część składała się z 3 warstw, górna na szczęście tylko z jednej. A gdy to na sobie nosiłam był ponad trzydziestostopniowy upał.
To już chyba wiadomo, dlaczego damy w owych czasach tak często mdlały?
I jeszcze jedna uwaga. Jeśli damie upadła chusteczka dżentelmen musiał ją podnieść - w tym całym ekwipunku schylenie się po coś co leży na ziemi graniczy z cudem ;)
Mam nadzieję, że kiedyś uszyję inny komplet bielizny - bardziej ozdobny. Falbanki zabrały mi tyle czasu, że na zdobienia już mi go brakło. Wszystko było szyte bez korzystania ze ściegu zygzakowego.
sobota, 23 sierpnia 2014
262. O tym się nie mówi - to się nosi - cz.2
Pantalony, czyli protoplasta dzisiejszych majtek. Nie miałam
oryginalnego wykroju, więc radziłam sobie jak mogłam łopatologicznie.
Skroiłam tak jak współczesne spodnie, skracając je odpowiednio. Oczywiście nie mają zaszewek ani zapięcia z przodu. Trzymają się na tasiemce zawiązywanej w talii. Dołem wykończone zostały tą samą koronką, która jest przy koszulce. W koronkę wciągnięta została wstążeczka, która jest ozdobą i jednocześnie reguluje dolny obwód nogawki do obwodu nogi.
Pantalony uszyłam z bardzo delikatnego batystu, musiałam więc zabezpieczyć brzegi. Maszyny do szycia do prawda w owych czasach już były, ale miały tylko jeden rodzaj ściegu - stębnówkę. Coś trzeba było zrobić z brzegami tkaniny, a ścieg zygzakowy oczywiście odpadał. Brzegi zostały więc schowane.
Do dzisiaj trwają spory rekonstruktorek, czy koszulka była noszona na pantalony, czy też w owe pantalony była wpuszczana ;) W sumie nie wiem jaka to różnica - i tak wszystko zakrywa halka (o halce będzie w kolejnym poście).
Jeśli macie ochotę poczytać o gorsecie, to zapraszam tu. Gorset nie jest mojego autorstwa, więc na tym blogu o nim pisać nie będę.
c.d.n.
Skroiłam tak jak współczesne spodnie, skracając je odpowiednio. Oczywiście nie mają zaszewek ani zapięcia z przodu. Trzymają się na tasiemce zawiązywanej w talii. Dołem wykończone zostały tą samą koronką, która jest przy koszulce. W koronkę wciągnięta została wstążeczka, która jest ozdobą i jednocześnie reguluje dolny obwód nogawki do obwodu nogi.
Pantalony uszyłam z bardzo delikatnego batystu, musiałam więc zabezpieczyć brzegi. Maszyny do szycia do prawda w owych czasach już były, ale miały tylko jeden rodzaj ściegu - stębnówkę. Coś trzeba było zrobić z brzegami tkaniny, a ścieg zygzakowy oczywiście odpadał. Brzegi zostały więc schowane.
Do dzisiaj trwają spory rekonstruktorek, czy koszulka była noszona na pantalony, czy też w owe pantalony była wpuszczana ;) W sumie nie wiem jaka to różnica - i tak wszystko zakrywa halka (o halce będzie w kolejnym poście).
Jeśli macie ochotę poczytać o gorsecie, to zapraszam tu. Gorset nie jest mojego autorstwa, więc na tym blogu o nim pisać nie będę.
c.d.n.
wtorek, 19 sierpnia 2014
261. GK
Czas tak szybko biegnie. Lato dopiero się zaczęło a już się kończy. I chociaż mija pod znakiem szycia, to i przy krośnie udało mi się trochę posiedzieć. Co prawda o wiele mniej niż bym chciała, ale kolejna partia krzyżyków została wyhaftowania i jest coraz bliżej do końca. Ostatnio postępy nad haftem pokazywałam na początku czerwca i wstyd mi się zrobiło, że przez dwa miesiące przybyło tak mało. Ale dłoń już widać całkiem dobrze.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
260. Złote Popołudnie
W sobotę w pałacu Goetzów w Brzesku odbył się dziewiętnastowieczny
piknik. Nie mogłam opuścić takiej imprezy :) Piknik był w klimatach
historycznych i steampunkowych.
Pogoda dopisała a pałac w słońcu prezentował się pięknie.
Po przyjeździe i przebraniu się w kostium zostało niewiele czasu na robienie zdjęć, bo grafik atrakcji był bardzo napięty.
Po pobieżnym obejrzeniu ogrodu trzeba było szybko biec do pałacu, gdyż Krynolina miała swoje 5 minut - poproszono nas o występ. Zdecydowałyśmy się na pokaz bielizny dziewiętnastowiecznej. Każda z nas prezentowała bieliznę z innej dekady.
Potem trzeba się było przebrać bo czekały na nas kolejne atrakcje.
Byłyśmy również głodne, bo pora zrobiła się dość późna (w zasadzie obiadowa) a my nie zdążyłyśmy nic zjeść. Rozłożyłyśmy więc koce, żeby się posilić.
Nie było nam jednak dane popiknikować. Otoczyli nas fotografowie, pani z kamerą, oraz osoby, które chciały z nami porozmawiać. W trakcie pikniku poproszono nas również o wzięcie udziału w pokazie mody historycznej. Trzeba było więc wszystko szybko sprzątnąć i z powrotem udać się do pałacu, robiąc w między czasie na szybko kilka zdjęć.
Po pokazie mody w pałacu zapalono światła i ogłoszono otwarcie balu.
Ponieważ pani z kamerą koniecznie chciała abyśmy udzieliły jej wywiadu, na bal wbiegłyśmy spóźnione (trzeba było się przecież jeszcze przebrać)
Emocje i ciasne gorsety powodowały omdlenia
Ale wszystko skończyło się dobrze i w wyśmienitych humorach na zakończenie wieczoru zrobiłyśmy mini sesję zdjęciową.
To był cudowny wieczór :)
Szkoda, że kolejne Złote Popołudnie dopiero za rok.
Pogoda dopisała a pałac w słońcu prezentował się pięknie.
Po przyjeździe i przebraniu się w kostium zostało niewiele czasu na robienie zdjęć, bo grafik atrakcji był bardzo napięty.
Po pobieżnym obejrzeniu ogrodu trzeba było szybko biec do pałacu, gdyż Krynolina miała swoje 5 minut - poproszono nas o występ. Zdecydowałyśmy się na pokaz bielizny dziewiętnastowiecznej. Każda z nas prezentowała bieliznę z innej dekady.
Potem trzeba się było przebrać bo czekały na nas kolejne atrakcje.
Byłyśmy również głodne, bo pora zrobiła się dość późna (w zasadzie obiadowa) a my nie zdążyłyśmy nic zjeść. Rozłożyłyśmy więc koce, żeby się posilić.
Nie było nam jednak dane popiknikować. Otoczyli nas fotografowie, pani z kamerą, oraz osoby, które chciały z nami porozmawiać. W trakcie pikniku poproszono nas również o wzięcie udziału w pokazie mody historycznej. Trzeba było więc wszystko szybko sprzątnąć i z powrotem udać się do pałacu, robiąc w między czasie na szybko kilka zdjęć.
Po pokazie mody w pałacu zapalono światła i ogłoszono otwarcie balu.
Ponieważ pani z kamerą koniecznie chciała abyśmy udzieliły jej wywiadu, na bal wbiegłyśmy spóźnione (trzeba było się przecież jeszcze przebrać)
Emocje i ciasne gorsety powodowały omdlenia
Ale wszystko skończyło się dobrze i w wyśmienitych humorach na zakończenie wieczoru zrobiłyśmy mini sesję zdjęciową.
To był cudowny wieczór :)
Szkoda, że kolejne Złote Popołudnie dopiero za rok.