poniedziałek, 26 listopada 2012

171. GK odsłona 7

Wolny weekend sprzyja robótkowaniu. Postanowiłam zrobić robótkowy rachunek sumienia i powyciągałam zaległe UFOki. Z efektów jestem zadowolona. Udało mi się skończyć sweter dla męża (ale o tym w osobnym wpisie) i podgonić z haftowaniem. Skończyłam kolejną stronę schematu.


Aktualnie mam na drutach jeszcze jeden UFOk. Mam nadzieję, że szybko uda mi się go skończyć (mam wielką ochotę zacząć kolejną robótkę, ale druty zajęte ;) ).

poniedziałek, 19 listopada 2012

170. Bluzka z baskinką

Dawno, dawno temu (no, może nie tak dawno, ale pół roku z hakiem z pewnością minęło) wybrałam się do hurtowni tkanin.Wróciłam do domu z wielkim pakunkiem. To jest (a właściwie był) przedostatni materiał, z którego jeszcze nic nie uszyłam. W tkaninie zakochałam się od pierwszego wejrzenia.


Jedwabny żakard niesamowicie miły w dotyku. I jak można było go nie kupić? No, nie można było. Musiałam kupić. I tak sobie leżał, i leżał, i żaden fason mi do niego nie pasował. Ale do czasu, aż zobaczyłam w Burdzie bluzkę z baskinką. Pomyślałam, że ten fason będzie idealny.
Bluzka bardzo popularna - na wielu blogach ją widać, ale moja jest z długim rękawem.




Uszyłam ją w październiku i chodzę w niej dość często. Idealnie pasuje do pracy, gdzie jest ciepło, więc żakiet się nie sprawdza, a jednocześnie z krótkim rękawem nie bardzo wypada.


Ponieważ materiał dość długo czekał na szycie, zgłaszam go do akcji uwalniania tkanin z szafy.

piątek, 9 listopada 2012

169. Poszłam po skarpetki

Czy Wasze dzieci też strasznie szybko zdzierają skarpetki? Już się zaczęłam zastanawiać, czy te skarpetki takie słabe teraz robią czy to moje dzieci wyjątkowe wiercipięty są. Grunt, że znowu przyszła pora wybrać się na zakup skarpetek. Po skarpetki chodzę do osiedlowej pasmanterii, bo mają spory wybór. No i poszłam. I stałam w kolejce. A jak stałam w kolejce to się rozglądałam. No i wypatrzyłam. Kolor mnie zauroczył. Wymiziałam się motkiem - nie gryzie. No to jak mogłam nie kupić? No jak? Kiedy taka milutka no i ten kolor taki cudny. Kupiłam. 4 motki, bo więcej nie było. Na dłuższą tuniczkę z golfem ale bez rękawów może wystarczy. Skład: 30% wełna 70% akryl. Czy ktoś już z tej włóczki coś robił? Wydajna jest czy nie bardzo? Wystarczy mi 400 gram (696 metrów, bo to grube jest) na bezrękawnik? Wysoka jestem. Na wszelki wypadek chyba zacznę robić od góry.


P.S. Skarpetki dzieciom też kupiłam ;)

środa, 7 listopada 2012

168. Złoty Krój

Ostatnio Burda mnie tak często zawodzi (wszystko, co szyłam wychodziło o kilka rozmiarów za duże), że postanowiłam zaryzykować i sprawdzić jej konkurencję, czyli Złoty Krój. Z zasady wykroje są dostosowane pod wymiary konkretnego człowieka a nie pod wymiary standardowe tak jak w Burdzie. Paczka przyszła wczoraj i nie mogę się doczekać wolnej chwili, alby wypróbować wykroje. Słyszałam na ich temat wiele dobrego i mam nadzieję, że się nie zawiodę.





Zamówiłam zestaw startowy, w którym jest cala masa modeli dla kobiet, mężczyzn i dzieci. Są to wykroje standardowe, więc można poszaleć i trochę je przemodelować. Życzcie mi więc więcej wolnego czasu :)

sobota, 3 listopada 2012

166. Najnowsze zakupy na Burda.pl

Ostatnio szyję więcej dla Starszego. Po pierwsze, radykalnie zmienił mu się gust, a po drugie szkoła wymaga bardziej eleganckiego ubioru. Do tej pory korzystałam z wykrojów Burdy. Ale jak zaczęłam szukać konkretnych rzeczy, to zauważyłam, że znalezienie czegoś na chłopca w rozmiarze powyżej 140 graniczy prawie z cudem. Na dziewczynkę jeszcze coś się trafi, ale też niezbyt dużo. Czyżby zapomnieli, że dzieci rosną? Pomiędzy rozmiarem 140 a rozmiarami dla dorosłych, w wykrojach jest wielka luka. Do tej pory tego nie zauważyłam, bo takich wykrojów nie potrzebowałam. No ale jak już wspomniałam dzieci rosną - moje też. Wykrój na kamizelkę pokazywaną we wcześniejszym poście musiałam więc zrobić sama.
Przy okazji testowaniu portalu Burdy w jęz. polskim przejrzałam ofertę sklepu. No i znalazłam to, co mnie interesuje, do tego w pełnej rozmiarówce. Jak mogłam nie kupić? Mam nadzieję, że będę zadowolona.
Przy okazji zakupów dla starszego kupiłam wykrój na płaszczyk dla siebie. Bardzo mi się ten fason podoba, ale nie wiem czy w najbliższych latach go uszyję. Czas nie jest ostatnio moim sprzymierzeńcem.


Odnośnie sklepu internetowego Burdy mam trochę uwag:
minusy:
- po złożeniu zamówienia wyskakuje komunikat, że potwierdzenie zamówienia przyjdzie na maila - do dzisiaj takiego potwierdzenia nie dostałam,
- przy płaszczyku była informacja, że wykrój po zakupie jest do ściągnięcia ze strony internetowej. Przeszukałam stronę na wszystkie strony i wykroju do pobrania nie znalazłam. Trochę się przestraszyłam, że wydałam pieniądze na darmo, okazało się jednak, że jest w formie papierowej (co mnie bardzo cieszy, gdyż w dalszym ciągu nie posiadam drukarki),
plusy:
- bardzo dobra i szybka komunikacja ze sklepem. Udało mi się potwierdzić zamówienie i szybko dostałam przesyłkę.
Na stronie polskiej jest jeszcze trochę niedoróbek ale mam nadzieję, że szybko się to zmieni i będziemy mogły/li cieszyć się z prężnie działającego serwisu.

czwartek, 1 listopada 2012

165. Byłam w przedsionku Raju

Chwila oddechu w pracy zawodowej, więc można nadrobić zaległości blogowe. Dzięki Ince w ubiegłym tygodniu byłam na otwarciu cudownej wystawy.
Wystawa mieści się w Domu Jana Matejki i nosi nazwę "Wielka rekwizytornia artysty". Są na niej stroje i kostiumy z kolekcji Jana Matejki.
Zachwyciłam się tak bardzo, że nie miałam ochoty wracać do domu. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że Muzeum posiada w swoich zbiorach tak wspaniałe i bliskie memu sercu eksponaty.
Najpierw zaczniemy może od ubrań. Na zdjęciach tego niestety nie widać, bo w salach było ciemno i trudno było cokolwiek uchwycić aparatem bez flesza, ale stroje są przepięknie haftowane.



I zbliżenie na haft na spódnicy (niestety w sali było tak ciemno, że prawie nic nie było widać). Na ten haft uwagę zwróciła mi dopiero pani przewodnik (i chwała jej za to).


A że nie samą suknią człowiek żyje, to teraz pora na dodatki:





No i koronki. Ręcznie robione i tak niesamowicie delikatne, że aż niewyobrażalne jest, jak one zostały zrobione. I mnie i Inkę zachwyciła koronka klockowa tak cienka, że chyba na ościach rybich robiona, bo szpilki były na nią zdecydowanie za grube.



Na koniec zostawiłam najwspanialsza rzecz - parawan. Ale nie byle jaki - prawdziwe DZIEŁO SZTUKI. Tak mnie zachwycił, że nawet na poczęstunek nie poszłam, tylko korzystając z okazji, że inni poszli i sala zrobiła się pusta, stałam i chłonęłam oczami ile tylko mogłam.



A teraz zbliżenia - wiecie już co mnie tak zachwyciło?




HAFT - tak misterny i delikatny, że aż brakuje słów. Haft gobelinowy, haft płaski i haft koralikami - wszystkie techniki w jednej pracy. Czy może być coś piękniejszego dla kogoś takiego jak ja?

I bardzo dobra wiadomość dla mieszkanek Krakowa i okolic: Muzeum planuje warsztaty z koronkarstwa. Zostawiłam im na siebie namiary, więc gdy już coś będzie wiadomo na ten temat, ogłoszę to na blogu.